PRZECZYTAJ.
'Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy zabrałaś?'
'Tak Mamo. Tz nie! Misiek został na półce!'
'Nie jest Twój.'
'Dostałam go.'
'W takim razie muszę go odkazić.'
'Zostaw go.. To nie Twoje.'
'No dobrze.'
Szpital mieścił się 4 ulice dalej. Budynek miał białe ściany, białe okna, białe drzwi. Obłęd.
'Nie chcę tam iść. Wygląda jak z horroru.'
'To tylko dwa tygodnie.'
'Dla mnie to wieczność!'
Zadzwonił telefon.
'Odbierz.'
'Halo? Kto mówi? Ania? Cześć! Tak, tak! Właśnie wchodzę do budynku. Spotkamy sie o 18. Jeśli będę mogła. Tak. No pewnie! To do potem.'
'Jaka Ania?'
'Yy, moja koleżanka. Poznałam ją.. W szpitalu. Tak. Odwiedzała tu dziadka.'
'Aha.. Rozumiem.'
Pokój wydawał się mieć ledwo miejsce na łóżko i małą szafkę. Okno było zamknięte.
'Mogę tu trochę przewietrzyć?'
'Nie teraz. Musimy zejść na dół.'
Kamila czuła się nieswojo przechodząć obok tych wszystkich ludzi.
Anorektyczki. Schizofrenicy.
Dla niej była to czysta abstrakcja.
'Nie musisz się ich bać.'
Spojrzała na prawo. Siedział tam chłopak ubrany na punka.
'Są nieszkodliwi. Ba, nawet lepsi od normalnych ludzi.'
Dziewczyna rozglądnęła się po korytarzu.
'Zgubiłam mamę, muszę lecieć! Pa.'
'Jeszcze wielu rzeczy o tym świecie nie wiesz..'
Ostatnie słowa usłyszała bardzo wyraźnie, mimo, że wypowiedział je prawie szeptem.
'Kamilo!'
'Już idę mamo!'
Cała ta sytuacja wydawała się tak bardzo odległa od rzeczywistości.
Nastolatka bała się, że będzie taka sama, jak oni.
Czy słusznie?