Hejka tu Martyna.:) miłego czytania.:)
____________________________________________________________________________________________
Nadszedł tak ważny dla niej czas. Wakacje. Totalne zmiany, nowe znajomości.
Te dwa miesiące zawsze odmieniały jej życie. Osób przybywało, ktoś odchodził, przed pożegnaniem mieszając w jej świecie niesamowicie. Mimo tego zawsze cieszyła się na ten okres wolności. Miała wyjechać na obóz. Za ten cały wysiłek i pracę której podjęła się w czasie roku szkolnego. Przed wyjazdem wisiała na telefonie rozmawiając ze swoją przyjaciółką. Mówiła o tym, że tak strasznie chciałaby poznać jakiegoś chłopaka. Idealnego. Tego jedynego. W jej typie. Po prostu . Trochę ją to wszystko bawiło. Te jej wyimaginowane marzenia. Gdyby jej się udało, gdyby to się po prostu spełniło, byłaby najszczęśliwszą osobą na świecie. Wieczorem.. Leżąc już w łóżku... Wyobrażała sobie przystojnego bruneta o niesamowicie niebieskich oczach, któremu byłaby w stanie zawrócić porządnie w głowie. Po zarwaniu prawie całej nocy spędzonej na marzeniach zasnęła. W samo południe wsiadała już do autokaru, którym miała jechać do Londynu. Na obóz. Już od pierwszej chwili poznała fantastycznych ludzi. Po jakimś czasie dojrzała w tłumie wrzeszczących nastolatków przystojnego bruneta w oszalało niebieskich oczach. Full-cup i te sprawy nie pozwoliły jej w to uwierzyć. Trafiła na ideała. Szansa. Totalny przypadek. Chciała, żeby on zagadał... Niestety zagadał do innych. Była załamana. Cały obóz myślał jak by tu tylko ich ze sobą swatać. Drugiego dnia kiedy była już w Londynie przedstawił jej się . Na stacji metra, Jakoś tak całkiem przypadkowo. Była szczęśliwa jak nigdy dotąd. Od tamtego czasu byli ze sobą najbliżej jak tylko mogli. Wspólne zakupy, błądzenie po największych galeriach, posiłki, rozmowy. Stało się tak, że siedzieli razem w autokarze. Zaraził ją miłością do RAP-U. Wiarą w lepsze jutro. W przeciągu kilku dni... Wiedzieli o sobie wszystko. Tyle spraw ich łączyło. Po najcudowniejszym tygodniu w jej życiu nadszedł czas rozstania. Poznała cudownego chłopaka, który niestety mieszkał 164 km od niej. Dokładnie 2 h i 44 min. jazdy samochodem. Utrzymywanie codziennego kontaktu było nie mal nie możliwe. W czasie ostatnich wspólnych kilku minut zanim odjechała. Przytuliła go z całych sił. On trzymając ją w objęciach już zaczynał tęsknić. Przynajmniej chciała, żeby tak było. Przez łzy miała zamiar wykrzyczeć mu najpiękniejsze jakie potrafiła wyznać : "Kocham Cię". Bala się szczerości. Bała się, że ta przygoda skończy się jak każda inna w jej życiu. Powiedzieli sobie po prostu, że będą za sobą tęsknić. On z tego całego żalu, który wypełniał go z każdą sekundą co raz to bardziej, nie wyszedł pożegnać się z nią przed autokar. Był zbyt rozbity. Całą drogę do domu zastanawiała się nad tym jak ona bez niego sobie poradzi. Był tak pozytywnie zakręcony. Idealnie do siebie pasowali. Ale nie była pewna czy on wierzy w związku na odległość. Po obozie rozmawiali ze sobą. Przez facebook, Skype czy inne środki przekazu. SMS-y również były stałym pośrednikiem ich długich rozmów. Pewnego dnia wzięło się im obojgu na wspomnienia. Pisali jak bardzo tęsknią za sobą. Mieli tak zgraną ekipę. Tak bardzo chciała z nim być. Przytulić go jak wtedy... Spojrzeć mu głęboko w oczy. Robić z siebie idiotów na środku ulicy nie martwiąc się o to co ludzie o nich powiedzą. Było jej wszystko jedno. Stała się bardziej otwarta. Tyle razy spowodowała uśmiech oraz łzy szczęścia u tego chłopaka. On u niej również. Bolący brzuch od ciągłego śmiechu był czymś normalnym. Teraz bolał ja tylko od zanoszącego się non stop płaczu. Nigdy nie była w takiej sytuacji. Nigdy nie potrafiła sobie wyobrazić jak taka jedna różnica może rozdzielić ludzi. Gdyby tylko miała możliwość całe dnie jeździłaby tam do niego. Tak strasznie chciała przy nim być. Nagle dostała wiadomość, że właśnie zobaczył spadającą gwiazdę i jego marzeniem było, żeby się jeszcze kiedyś spotkali. Nie wierzyła, że on też za nią tak strasznie tęskni. Na dobranoc napisał, że ma spać dobrze i.. "Kocham Cię <3" Coś w niej pękło. Nie wiedziała co ma zrobić. Nadal nie wie. Tkwi tylko z telefonem w ręku, zapłakana zastanawiając się... Czy on też wierzy w miłość na odległość tak jak ona. Chciała stworzyć z nim historię, która nigdy się nie wydarzyła. Historię, która dałaby innym natchnienie. Wiarę we wspólną przyszłość mimo dzielących nas kilometrów. Napisała więc : "Ja Ciebie też <3 " . Jego odpowiedzią był uśmiech. Z jednej strony życie nabrało nowego dla niej sensu. Wiedziała, że jej wielka - pierwsza miłość jest daleko od niej i, że przez te 164 km. Nie mogą być razem. Ale mimo to wstawała każdego dnia właśnie dla niego. Nie potrafiła spojrzeć na żadnego innego chłopaka. Wiedziała, że ma kogoś kogo kocha i kto jest bliski jej sercu jak nikt inny. Do dziś czeka na ich spotkanie, które ma mieć miejsce w następne wakacje. Za calusieńki rok. Ten fakt powoduje łzy na jej twarzy, ale mimo tego wie, że i tak jest szczęściarą. Bo poznała kogoś tak niesamowitego kto tak czy tak.... Kocha ją. Jak nikt inny. Nie jest po prostu sama...