No hej tu Martyna.! Jak wam dzień mija.? Już za 4 dni do szkoły.;) Cieszycie się.? Bo ja nie za bardzo.;P
___________________________________________________________________________________________
"Był sobie chłopak. Miły, czarujący, lubiący się zabawić, z wielkim poczuciem humoru. Wdychały do niego wszystkie dziewczyny w szkole. On uwielbiał towarzystwo dziewczyn, nie przeszkadzało mu to, że o niego rywalizowały, ba! bardzo mu sie to podobało. Ona nie była inna, otaczała się chłopakami. Szalona, bardzo szalona i za to ja lubili. Dusza towarzyska. Ani on o niej nie myślał w TEN sposób, ani ona o nim. jednak coś się zmieniło. Kiedy? W wakacje. Powiecie, piękna summer love, kolejna głupia historyjka. Może i tak, ale ona długo się po tym zbierała. Spotkali się na ognisku, na które wszyscy byli zaproszeni. Jej kumpela chciała wyrwać jego brata, dlatego tak wyszło, że przez całe ognisko byli blisko siebie. Zaczęli się poznawać. Chłopak się jej spodobał, ona mu chyba też. Na koniec wymienili się numerami. Ona była optymistką. Nastawiła się, że rano od razu będzie czekać sms, że będą pisać, że ciągle będzie cudownie. Nie mogła się bardziej mylić. Nie napisał. Wyzywała go od najgorszych, obiecywała sobie, że nie będzie o nim myśleć. Po miesiącu zadzwonił. "Sorki, Słońce chodziłem do pracy". Ona uwierzyła we wszystko. Przez kolejny tydzień było jak w raju. Chodzili do kina, na zakupy, zabrał ją na kręgle, odwiedzili wesołe miasteczko, itp. Ona była w niebie. Po tym tygodniu w raju nastała cisza. Kolejna. I znowu to samo "cham, dupek, ignorant, zapomnę, już się nie dam". Sytuacja powtórzyła się kilka razy. W końcu jej przyjaciółka się wtrąciła. "Nikogo nie słuchasz, nawet nie potrafisz słuchać, dla Ciebie liczy się tylko ON, a ten twój ma Cię głęboko w d*pie i na boku obraca sie z tą s*ką co każdemu daje, bo tak dla niego wygodniej, nie musi się starać...". Oczywiście skończyło się kłótnią, płaczem. Uznała, że czas zakończyć przyjaźń. Od tej pory było tylko gorzej. Słowa przyjaciółki brzmiały jej w uszach przy każdym spotkaniu z Panem Cudownym. Nie chciała wierzyć, że to prawda. Do czasu... Nadszedł styczeń, czas świętowania (za 1,5 roku matura!). Poszła tam z NIM. Zapytała go wprost czy ona jest jedyną, czy on aby na pewno nie ma dziewczyny i czy tylko ona się dla niego liczy. Odpowiedział, że tak. Spotkali się w tydzień po półmetku. "Słuchaj, Mała, będziemy musieli zakończyć znajomość, moja DZIEWCZYNA się wścieka". Do oczu naciekły jej łzy. Okłamał ją. Niby formalnie nigdy nie byli razem, ale czy te spotykanie się nic nie znaczyło? Spoliczkowała go i z płaczem biegła przez parking, żeby zdążyć na ostatni autobus. Wysiadła przystanek bliżej. "Miałaś rację. Miałaś, k*rwa, rację". Wszyscy myślicie, że gorzej być nie może? Jak widać może. Wspominałam już, że lubiła towarzystwo facetów prawda? tak więc w marcu dowiedziała, się od jednego z kumpli, że nigdy do niej nie zarywał. Spotykał się z nią i uwodził, bo była jedyną, która się opierała i nie chciała go zdobyć. Poinformowano ją o tym, że RZEKOMO uprawiali seks, tuż po tym jak zabrał ja do wesołego miasteczka. Do szkoły chodziła załamana, ale on widocznie nie wiedział co mogło jej się stać. Uśmiechał się czarująco, zalotnie próbował się witać, a ona cierpiała. na przełomie kwietnia i maja, powiedziała sobie DOŚĆ. Kolejny raz, ale teraz było inaczej. Powoli przyzwyczajała się do sytuacji, że koleś jest dupkiem, z czasem jej życie wracało do normy. Przy odbieraniu świadectwa prawie się wyleczyła, a w wakacje o nim w ogóle nie myślała, cieszyła się wolnym czasem. We wrześniu uznała, że jej kumpel z paczki jest nawet seksowny :) Zaczęli flirt, znajomość rozkwitała, powstał związek, który miał ręce i nogi . W październiku przyszła koza do woza. Zaczął ją błagać o spotkanie, mówił, że kocha, że pragnie, że przeprasza i tylko ona się liczy i zrozumial to teraz widząc ja z innym. A ona miała go głęboko, bo wreszcie miała kogoś prawdziwie ważnego. Co się teraz dzieje z tym Cudownym? Dalej prosi, zabiega, choć dookoła wszystkim wmawia, że ma to gdzieś. A ona? Cóż ona dalej jest szczęśliwa z kumplem.