Myśląc, że walczysz z myślami czy czynnościami natrętnymi w rezultacie walczysz z czymś o wiele większym. Chodzi o otoczenie.. O jego oczekiwania i wizje względem Ciebie. Ja wcalę nie chcę ich spełniać, nie chcę być przystosowana do świata, który stworzył ktoś inny. Natręctwa to mój wewnętrzny manifest na bycie sobą, ale ja nie potrafię być sobą.. Nie potrafię poskładać się w całość. Targam za sobą łańcuchy i kule, które ponakładał mi świat. Chciałabym być wolna jak pewien odratowany kruk i lecieć nad drzewami na skrzydłach wolności. Tylko czy później nie skończyłabym podobnie.. W ludzkiej klatce z wydrapanym sercem zamiast oka.. Jaka tak na prawdę jest cena wolności? A może już częściowo ją płacą za próby jej podejmowania..