Wreszcie jest tak jak powinno być, wreszcie jest dobrze, wreszcie jest stabilnie, wreszcie czuje ze żyje, wreszcie uśmiecham się na prawdę, a nie kryje pod maską uśmiechu.
Boje się powiedzieć że jestem szczęśliwa, mogę stwierdzić że wreszcie nie czuje smutku.
Tyle rzeczy musi się zmienić, tyle spraw musze zamknąć, tyle osób musze zapomnieć, ale wiem że będzie dobrze, bo machina ruszyła, niestety jest ona bardzo ciężka i pomału nabiera rozpędu, mam nadzieje że nie wpadnie w dół i nie będzie mogła wyjechać pod góre, nie wytrzymałabym tego. Jestem jeszcze zbyt krucha, za słaba, żeby móc ją popchać, żeby uwierzyć że jeśli się teraz zatrzyma to kiedyś ruszy.
Chmury przeszły, świeci słońce, a ja w spódnicy i w uśmiechu popijam piwo.
Nigdy nie zapomnę, nigdy nie przestane żałować, ale pogodziłam się ze swoim losem, rany się zabliźniły, wiem że on jest szczęśliwy, może ja kiedyś też będę?
Pozostanę jednak zawsze wredną jędzą, dlatego mam nadzieje ze nie jest ładniejsza ode mnie.