jest coś właściwego w zachowaniu Salander
Rozczarowania.
Są tak częstym elementem ludzkiego życia, że właściwie nie powinniśmy się im dziwić. Bo przecież plany ciągle się zmieniają - czy to z naszej tylko, czy z zewnętrznej winy, bo pogoda jest inna niż przedstawiała pani pogodynka, bo środowisko zachowuje się inaczej niż byśmy się spodziewali... Dużo byłoby pewnie takich 'bo'. A przecież ludzie przychodzą i odchodzą, pojawiają się w naszym życiu, zastawiają ślad, mniejszy lub większy, by pójść dalej własną drogą. Pojawia się dziwny dylemat. Z jednej strony złość - na własne oczekiwania, na niedotrzymane obietnice, na naiwność - z drugiej strony zrozumienie, w końcu wszystko ma jakieś wytłumaczenie, mniej lub bardziej logiczne.
Zwątpienie.
Wątpi się w różne rzeczy. W tezy, nowe odkrycia naukowe, otaczający świat, ludzi, Boga... W pewnym momencie przychodzi taka chwila, że wątpimy w siebie. Dziewiętnastolatka nie powinna pisać o zwątpieniu, co wydaje się dość zabawne, biorąc pod uwagę, że ma za sobą - no właśnie - tylko dzięwiętnasie wiosen. Grząski grunt.
To taki moment, kiedy się nic nie chce. Nie wie się co robić dalej, w którą iść stronę, co ze sobą zrobić... I trudno podejmować jakiekolwiek decyzje, bo wszystko jest tak kruche i znikome. Zmienia się z dnia na dzień tak, że trudno przewidzieć słuszność podjętych działań.
Jedno jest pewne.
Zmienność.