Prima Bella. ;)
Wczoraj zastaliśmy w szkole nie tyle co okropne zmęczenie [ale to zawsze!] co... doskwierające zimno! Jako zamrzluch piszę petycję, że nigdy więcej sobie czegoś takiego nie życzę! Przynamniej w domku o 11 się było, o!! Potem nie dużo lepiej. Prosto z ciepłego łóżeczka na następną dawkę mrozu i chłodu. Zbiórka? Aha. Kościół? Wkurw i śmieszne akcje. Yeah
Dziś? Wy-je-ba-na. Naprawdę, nawet wczoraj mi nie było tak zimno. Pogrzeb nikomu nieznanego harcerza. Jednak coś ściska serce. Czyż nie wymowniejsze są wieńce ze wstążką 'ostatnie pożegnanie', niżeli urna z prochami? Zdecydowanie. Msza + najzimniejsze 60min w moim życiu. W drodze powrotnej rozczulanie się nad boskim księdzem z imienin cioci. Tak, to faktycznie trochę śmiesznie zabrzmiało wtedy. Gorąca herbatka, napięta sytuacja i... jest! jest! jest! Zapełniłyśmy żołądki pizza, Ewelina rodziła a ja stałam się flagą czerwono-białą. Spoko. Potem buuuuuuuuuuuty. Czyż to słowo 'buty' nie jest piękne?! Of course. Tak, więc kończąc tą pożałowania godną recenzję, powtórzę jeszcze raz: wy-je-ba-na!
3 dni. ;<
Ile sił, ile tchu
Ile w płucach starczy.
Ile zdołasz, ile zdołasz, wiatr złapać w nozdrza.
Teraz..
Z każdym krokiem wolnym stajesz się.
Teraz..
Z każdym krokiem więcej Ciebie jest.