popierdolone życie.

Ostatni czas i wszystko co się dzieje mnie przerasta.

Ostatnie dni, chwile.

To po prostu jest koszmar.

Sobota mi się podobała .

Zaczynając od jedzenia kończąc na mdleniu.

A inne kwestie przedstawiłam Karolinie.

Bo co tu dużo gadać?

Niedziela ?

Hmmm...' wesołe ' urodziny dziadka.

Nie wiem kto jest bardziej żenujący chwilami.

Wchodząc tam całe dzieciństwo mi sie przypomina.

Bo przecież większośc mojego czasu byłam wtedy tam.

Zastanawiałam się ostatnio nad pojęciem idealnego związku.

I stwierdzam że nie ma.

To co widzę , czuję jest okropne.

Zastnawiam się jak moja Mama to wszystko wytrzymuje,

jak ja to wytrzymuję.

I jak to się dzieje że ludzie wytrzymują ze sobą tyle lat ?

Zawsze jedno się poświęca?

Tragedia.

Dobra,zgodzę się że potem to może juz kwestia przyzwyczajenia do jednej osoby.

Ale uczucie zawsze zostaje.

Trzeba tylko umieć to pielęgnować.

Ale faceci nie potrafią.

My oczywiście czasem tez.

Dlatego podziwiam moją Mamę.

Że wytrzymuje to wszystko.

że wgl jeszcze niczego głupiego nie zrobiła.

I zaczynam mieć wrażenie , że prędzej czy później mnie to spotka.

I co wtedy ?

Gówno .

Bedziecie mogli mi kwiatki na grób przynosić.

Przeniosłam się na obecną chwilę w Świat Kasi i Tomka.

Bo tam mi dobrze.

Bo tam widać że wiele rzeczy idzie przezwyciążyć.

Trzeba chcieć!!!!

A nie poddawać się i zamykać w sobie.

Kiedyś się zamykałam.

Ale nigdy więcej już.

Nigdy!!!

Otworzyłam się jak mało kiedy.

Zobaczymy czy było warto.

Jestem totalnie bez humoru.