Pora wrócić tu na nowo :)
Wybaczcie, że tyle czasu mnie tu nie było w sensie "fotoblogowym" jednakże cały czas byłam z wami mentalnie, przeglądając wasze fotoblogi, przyglądając się waszym staraniom i zmaganiom :D
Swoją nieobecność głównie zawdzięczam pisaniu pracy licencjackiej oraz przygotowywaniu się do najważniejszych egzaminów w życiu. Na szczęście to już za mną i ciesze się "wolnością".
Od początku lipca chodze 3 x w tygodniu na siłownie. Niestety z dietą jest gorzej.
Miej więcej wygląda to tak : tydzień obżarstwa/tydzień diety :/
Teraz staram się jeść optymalnie. Tak około 1200 kcal od 4 dni.
Wiem, że to malutko.. wcześniej trzymałam się 1700, ale potrzebuje szybszych efektów.
Jak ich nie widze to motywacja mi spada, co automatycznie generuje napady.
Musze się zastanowić na czym bardziej mi zależy..
czy na szybkich efektach obarczonych ryzykiem jojo,
czy na ultra powolnym spadku gwaratującym idealną sylwetkę na całe życie..
Dziś chillout, chata wolna, starszych nie ma a w zanadrzu troche urodzinowego zielska, chyba dopale i obejrze głupkowaty film :D
Miłego wieczoru kochane :*