Zdjęcie chyba sprzed 2 lat...
Mila dziś około 2h spacerku. Długa droga na pole, 40min biegania i powrót na około aby przejść w pobliżu rynku- "centrum" wioski. Także zmęczony pies mijał różnych ludzi bez większego zainteresowania (a zdaża jej się jeszcze czasem obszczekać, najczęściej mężczyzn, lub 'duże' osoby- od samego początku po przyjeździe ze schroniska był z tym problem i nie chciała podchodzić do mojego taty) mimo, że nie często chadzałyśmy wcześniej na takie socjalizacyjne spacerki. Co prawda nie szłyśmy przez najbardziej zatłoczone miejsca, ale i na to przyjdzie czas.
Z Sabą zostałam w ogrodzie. Mam wrażenie, że gdy pracowałam z nią i Milą razem nad przywołaniem, to widok Mili pędzącej w moją stronę dodatkowo ją motywował. Sama trochę bardziej ospale reaguje na przywoływanie, przecież świat wokół jest taki interesujący. Uciekanie też niewiele daje, dopiero po chwili zaczaja, że gdzieś jej zwiałam i może trzebaby mnie poszukać- może... No ale będziemy ćwiczyć dalej.
Dużo łatwiej jest pracować z Milką, dla której już sam kontakt ze mną jest fajną nagrodą.
Z drugiej strony muszę pamiętać, że to też moja wina, nigdy nie dbałam o to, aby z Sabą mieć taką więź jak znią.
Mam nadzieję, że nadrobimy to jak najszybciej.