Następnego dnia wstałam w znakomitym nastroju. Chyba cała złość jaka się we mnie nagromadziła wczoraj gdzieś wyparowała. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że mam jeszcze godzinę do wyjścia. Wstałam więc leniwie i skierowałam się do łazienki. Po porannej toalecie przyszedł czas na śniadanie. Później przebrałam się i mogłam wychodzić do pracy. W końcu słońce zaczyna przebijać się przez ciemne chmury i robi się cieplej. Z uśmiechem na ustach skierowałam się na przystanek. Pięć minut później przyjechał mój tramwaj i udałam się do pracy.
Kiedy dotarłam na miejsce pierwsi rodzice przyprowadzali już swoje pociechy. Przywitałam się i poszłam przebrać buty. Dzieciaczki nadal są podekscytowane wczorajszymi odwiedzinami Sparty. Mam nadzieję, że ucieszą się ze zdjęć, które zgrywałam dla nich wieczorem. Podczas przerwy na śniadanie postanowiłam, że rozdam płyty. Nie spodziewałam się aż takiej reakcji.
-Ale fajnie moja siostra będzie mi zazdrościć-odezwał się Karol
-Pochwalę się tacie, bo my razem chodzimy na stadion proszę pani-dorzuciła Agatka
-Cieszę się, że podoba się wam prezent. Niestety muszę was zmartwić, bo teraz musimy zająć się trochę nauką. Pamiętajcie, że dzisiaj będziemy mówić o literce T. Więc kto mi powie wyraz zaczynający się ta T?
-T jak Troy, ten zuzlowiec.-wyrwał się Kamilek, a cała reszta zaczęła się śmiać.
-Dobrze Kamil, ale może jakieś inne skojarzenia?
Dzieci zaczęły zasypywać mnie swoimi pomysłami. Nawet nie wiem kiedy wybiła godzina 16 i mogłam wracać do domu. Po drodze muszę zrobić jeszcze zakupy. Wychodząc z przedszkola myślałam nad tym co kupie i nie zwróciłam uwagi na to co się dzieje dookoła. Oprzytomniałam dopiero kiedy się z kimś zderzyłam i upadłam na chodnik. Podniosłam wzrok i zdziwiłam się.
-Cco ty tu robisz Troy?
-Też miło cię widzieć. O i słyszę, że jednak przeszliśmy na ty, ale się pozmieniało od wczoraj.-Australijczyk uśmiechnął się i pomógł mi wstać.
-Zabawne wiesz. Sorki, że na ciebie wpadłam, ale się zamyśliłam.
-Mam nadzieję, że myślałaś o mnie.
-Chciałbyś. -odparłam i zmierzyłam go wzrokiem- Wiesz śpieszę się. Cześć.
-Czekaj, czekaj. Ja specjalnie dla ciebie przyjechałem. Jutro wracam do Anglii i chciałbym zaprosić cię na obiad.
-Mnie na obiad? Chyba się przesłyszałam.
-Mówię poważnie. Chciałbym cię w ten sposób przeprosić za wczoraj. No daj się zaprosić.
-No dobra, ale czy potem odczepisz się ode mnie?
-Nie mogę tego zagwarantować.
Pokiwałam tylko znacząco głową i ruszyłam za Troyem do jego samochodu. Jako, że Australijczyk nie zna dobrze Wrocławia musiałam robić za przewodnika. Wybrałam moją ulubioną restaurację. Czekając na zamówienie panowała niezręczna cisza. Kilka razy chciałam się odezwać, ale zawsze w ostatnim momencie się wycofywałam. Kiedy jedliśmy atmosfera troszkę się rozluźniła.
-To co może teraz jakiś spacer po mieście? Chętnie zobaczyłbym coś ciekawego.
-W sumie dlaczego nie. Taka ładna pogoda, aż żal nie skorzystać.
-Cieszę się, że nie powiedziałaś nie. Co robisz po pracy, w sensie czym się interesujesz?
-Od wiosny do jesieni żużlem. Poza tym lubię czytać książki, wyjeżdżać w góry, tam najlepiej mi się odpoczywa.
-To całkiem fajnie. Ja niestety nie mam wiele wolnego czasu. Cały czas mecze, albo treningi. Dopiero zimą mogę pojechać do Australii i tam poserfować, spotkać się ze znajomymi.
-Zazdroszczę ci, że zimą możesz się wygrzać w Australii. U nas niestety mróz, śnieg i chlapa, czyli coś czego nie znoszę.
-Jak chcesz to możesz wybrać się ze mną do Australii następnym razem.
-Pomarzyć można. Po sezonie to ty już zapomnisz, że w ogóle poznałeś taką osobę jak ja.
-Coś mi się wydaje, ze nie. Dawno nie spotkałem takiej dziewczyny. Nie będę ukrywał, że mi się podobasz.
-Spadaj.-zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie
Po kilku sekundach Troy mnie dogonił. Cały czas czułam, że jestem czerwona na policzkach. Wiem, że pewnie tak tylko to powiedział, ale i tak było mi miło, usłyszeć coś takiego. Później szybko zmieniłam temat. Wypytywałam trochę o żużel i jakoś kolejna godzina nam minęła. Kiedy zaczynało się ściemniać Batchelor zaproponował, że mnie odwiezie do domu. Zawahałam się trochę, ale nie chciało mi się wracać samej taki kawał tramwajem. Niecałe 15 minut później byliśmy pod blokiem.
-Może wejdziesz na kawę albo herbatę?-sama nie wiem dlaczego to zaproponowałam
-Bardzo chętnie, ale może innym razem. Niestety muszę się spakować, bo o 1 ruszam do Szwecji, a potem do Angli.
-Szkoda, bo fajnie się z tobą gadało.
-Miło mi z tobą również. Słuchaj, a może wymienimy się numerami?
-Zaskoczyłeś mnie, ale dlaczego nie. Jak będziesz następnym razem we Wrocławiu to daj znać, pokaże ci inne miejsca w mieście.
-Na pewno skorzystam. Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko zadzwonię czasami do ciebie tak bez przyczyny.
-Będzie mi miło. Daj telefon zapiszę ci numer.-wystukałam 9 cyfr i oddałam telefon- Dziękuję za podwiezienie. Miłej podróży do Anglii życzę.
-To ja dziękuję za popołudnie spędzone w tak cudownym towarzystwie. Trzymaj się i pozdrów dzieciaki w przedszkolu.
-Na pewno pozdrowię. Pa.
Po krótkim namyśle dałam Troyowi buziaka w policzek i wysiadłam z samochodu. Nie czekając aż odjedzie weszłam do klatki. Z uśmiechem na twarzy otworzyłam drzwi mieszkania. Przez to wszystko zapomniała zrobić zakupów. No nic jakoś wytrzymam do jutra. Zaparzyłam sobie ulubioną malinową herbatę i usiadłam na parapecie w salonie. Kurcze pierwszy raz pomyliłam się w ocenie człowieka. Ten Troy jest bardzo miły i fajny, a do tego przystojny. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. To był sms od mojego nowego znajomego: "Jeszcze raz dziękuję. Mam nadzieję, że zmieniłaś o mnie zdanie. Nie mogę doczekać się kiedy znowu przyjadę do Wrocławia. Dobrej nocy." Uśmiechnęłam się i odpisałam: "Muszę przyznać, że zyskujesz przy bliższym poznaniu. Trzymaj się."