photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 WRZEŚNIA 2013

Rozdział 14

To co wydarzyło się między mną, a Krzyśkiem nie dawało mi spokoju. Świadomość, że w sobotę wieczorem do Wrocławia przyjedzie Troy mnie dobijała. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy? Kocham mojego Australijczyka, ale Kasprzak też nie jest mi obojętny. Czułam się jak w jakieś pułapce. Nie mogę przecież przekreślić tego co mnie łączy z Batchelorem, przez jeden pocałunek. Najgorsze jest to, że ja tego nie żałuję. Wiem, że muszę coś postanowić.
 
-Córeczko co się dzieje?-zapytała mama podczas wspólnych zakupów, na które cudem mnie wyciągnęła
-Oj mamuś, myślałam, że uda mi się przed tobą ukryć, że coś się dzieje.
-Mnie nie oszukasz. Znam cię już baardzo długo. No to opowiadaj, co się dzieje.
-Bo ja nie wiem co mam zrobić. Jestem z Troy'em szczęśliwa. Już dawno nie spotkałam takiego faceta jak on. No ale ostatnio pojawił się Krzysiek i namieszał mi w głowie. Myślałam, że to tylko mój kumpel, ale po tym jak mnie pocałował, coś się zmieniło.
-On cię pocałował? Ale jak to?
-Ot tak. W sumie to ja mogłam to przerwać, ale nie potrafiłam, nie chciałam.
-Kochanie wiesz, że tak nie można. Tym pocałunkiem dałaś nadzieję Krzyśkowi, mimo, że jesteś z Troy'em. Dominisiu musisz zdecydować kto jest dla ciebie ważniejszy.
-Wiem, ale nie jest to takie proste. Cały czas o tym myślę. Batcha znam już od jakiegoś czasu, wiem o nim sporo i jest dla mnie kimś ważnym. Krzyśka może nie znam za długo, ale ma w sobie coś takiego, że nawet nie umiem tego opisać. Mamuś co ja mam robić?
-Ja nie mogę za ciebie zdecydować. Pamiętaj, że Australijczyk przyjedzie w sobotę i nie możesz przed nim udawać, że nic się nie stało.
-Dlaczego ja się zgodziłam, żeby Kasprzak do mnie przyjeżdżał. Wiesz co ja muszę dzisiaj gdzieś jechać. Pożyczysz mi samochód?
-Ale dokąd jedziesz?
-Do Leszna, albo Gorzowa.
-Skoro musisz. W takim razie wracamy.
 
W domu spakowałam kilka swoich rzeczy. Pożegnałam się z mamą i podziękowałam za rozmowę. Wsiadłam w samochód i ruszyłam w stronę Leszna. Okazało się, że muszę jeszcze zatankować paliwo. Na stacji postanowiłam, że zadzwonię do Krzyśka. Ulżyło mi, bo nie muszę jechać do Gorzowa. Przez całą drogę zastanawiałam się po co ja tak na prawdę wybieram się do Leszna. Nim się obejrzałam, a byłam na miejscu. Nie miałam jednak odwagi wysiąść z samochodu. W końcu się w sobie zebrałam i niepewnie podeszłam do drzwi. Kilka sekund później otworzył mi gospodarz. Na mój widok od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech.
 
-Cieszę się, że przyjechałaś. Swoją drogą nie myślałem, że to tak szybko nastąpi.
-Musiałam. Chcę z tobą porozmawiać. Krzysiek to dla mnie za trudne.
-Ale co? Ne bardzo łapię.
-To co się między nami stało. Przecież nie powinniśmy.
-A o tym mówisz. Dominika  ja musiałem to zrobić. Nawet nie wiesz jak mi się podobasz. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię w parkingu, coś mi podpowiadało, że muszę cię poznać. Twój uśmiech śnił mi się później po nocach. To przypadkowe spotkanie w Anglii umocniło mnie w przekonaniu, że nieprzypadkowo pojawiłaś się w moim życiu.
-Krzysiek, ja, ja nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie tym. Wszystko byłoby pięknie, ale ja mam chłopaka. Troy o niczym nie wie. Powiedz mi jak ja mam mu teraz spojrzeć w oczy?
-Nie wiem.
-Dlaczego to się tak skomplikowało? Przecież dopóki cie nie poznałam wszystko było pięknie. Teraz nie ma dnia żebym o tobie nie myślała.
-Ja mam tak samo. Może jest dla nas szansa?
-Ty się słyszysz? Gdybym była sama to może bym to rozważyła. Batchelor jest dla mnie ważny i nie chcę go skrzywdzić, a w tym momencie to robię. Krzysiek nie możemy się spotykać. Proszę cię zapomnij o mnie. Tak będzie lepiej.-szepnęłam
-Ale jak ja mam to zrobić? Dominika nie skreślaj mnie tak szybko. Chcę powalczyć.
-Nie masz o co.
-A to się jeszcze okaże.
 
No i stało się to czego się obawiałam. Kasprzak kolejny raz mnie pocałował. Niestety ja i tym razem nie umiałam przerwać. Kiedy zrobiło się już na prawdę gorąco zadzwonił mój telefon. Oderwałam się od żużlowca i spojrzałam na wyświetlacz. To był Troy. Ze łzami w oczach wybiegłam z domu Krzyśka. Zawahałam się czy mam odebrać. W końcu wcisnęłam zieloną słuchawkę.
 
-Cześ słońce. Co tam u ciebie?
-A cześć. Wszystko po staremu.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-odparł wesoło Australijczyk
-Jaką?
-Właśnie wylądowałem we Wrocławiu. Co powiesz na późny obiad?
-Jak to właśnie wylądowałeś? Przecież miałeś być za dwa dni.
-Przełożyli nam mecz i mam wolne, więc postanowiłem szybciej pojawić się w Polsce. A co nie podoba ci się to, że już jestem?
-Oczywiście, że nie. Cieszę się bardzo, bardzo.
-To co za pół godziny w naszej restauracji?
-Widzisz jest tylko jeden problem. Ja we Wrocławiu będę za jakieś dwie godziny. Musiałam coś załatwić.
-W takim razie spotkajmy się na kolacji. Hmm będzie romantyczniej. Także o 20 się widzimy. Pa skarbie.
-Pa.
 
No pięknie jak się wali to wszystko. Miałam nadzieję, że przez te dwa dni coś wymyślę. Jak ja teraz spojrzę w oczy mojemu Kangurowi. Przecież jak on o wszystkim się dowie to się wścieknie. Nie mogę sobie wybaczyć, że byłam aż tak głupia. Dlaczego Kasprzak musiał pojawić się na mojej drodze? Ja też mogłam być bardziej ostrożna i nie pozwalać, żeby Krzysiek "wszedł" w moje życie.
 
O 20 stawiłam się w umówionym miejscu. Miałam nadzieję, że może on nie przyjedzie. Niestety rozglądając się dojrzałam Troy'a. W wielkim uśmiechem podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Poczułam się tak bezpiecznie i za razem beznadziejnie. Wiedziałam, że rozmowa, która nas czeka nie będzie miła. Zebrałam się więc na odwagę i zaproponowałam spacer w pobliskim parku. Długo szliśmy milcząc. Co jakiś czas spoglądałam ukradkiem na chłopaka. W końcu nie wytrzymałam.
 
-Muszę ci coś powiedzieć.-odezwałam się
-Co jest?
-Bo widzisz jak wyjechałeś do Anglii to... - zaczęłam wszystko opowiadać -... I to by było na tyle. Błagam nie gniewaj się na mnie.
-Czekaj, czekaj. Ty robisz sobie ze mnie jaja.
-Chciałabym, ale nie. Kocham cię i nie mogę sobie wybaczyć, że to się tak potoczyło.
-Dominika ty się słyszysz? Jaki ja byłem głupi. Wiesz co nie mam ochoty na dalszą rozmowę. Muszę to sobie przemyśleć.
-Troy błagam cię nie skreślaj mnie tak szybko.
-Daj mi na razie spokój. Cześć.
 

Spodziewałam się, że tak właśnie zareaguje. Zaczęłam płakać z bezsilności. Teraz to już na pewno Batchelor mnie zostawi. Sama sobie jestem winna...

Komentarze

zuzloholiczkaopowiada Świetne jest ! <3
15/09/2013 4:09:31
woffindenowa zgadzam się z z "wardowa"
świetne ;3
+zapraszam do mnie ;*
14/09/2013 8:59:57
~wardowa Mam nadzieje, ze jej wybaczy..
czekam na nexta ;)
11/09/2013 22:44:33