Takie pracujące mięski to ja rozumiem :)
Dzisiaj terenik. Skokowo-uskokowy? Chyba najlepsze określenie :D
Dużo skoczków przez nowe terenowe przeszkody. Debiś skakał z zapasem i całym sobą. Galopki super, momentami lekko dziko :P Podobało mi się, jak Debiś pracował dzisiaj w kłusie. Nawet na zjeździe w dół dawał radę równowagowo, w dodatku z zaangażowanym zadełem i wyciągniętą w dół szyjką :) Tyle tylko, że się rozkokosił i 2 razy mi sam odbił w dróżki, gdzie po prostu dziś już jechaliśmy. Powód słaby i potem za karę było przejeżdżanie obok aż do osiągnięcia punktu zupełnego braku przycągania do ścieżki. Trzeci uskok odbył się w sadzie, ale ten był uzasadniony czynnikami zewnętrznymi, bo na czoło wyskoczył nam owczarek. Pewien pan jest bardzo niedomyślny co do naszej trasy i albo zawsze staje tam, gdzie chcemy jechać, albo kręci się tam, gdzie akurat będziemy przejeżdżać xD
Debiś prawie wpadł ze mną w drzewo i było to odbicie w bok w pełnym galopie, a ja wciąż się dziwię, jak to jest, że w sytuacji zagrożenia kolana mi świetnie przylegają do siodła i nawet w nagłym odbiciu w bok nie tracę równowagi i nie wypadam na zewnątrz, a jak sobie jadę normalnie, to kolanka no choć nie odstają to jednak tak jakoś ściśle nie przylegają xD
Ogólnie jestem zadowolona z Debisia, z tego jak się angażuje, jak coraz lżej się prowadzi, jak robi się coraz wygodniejszy i przyjemniejszy w jeździe. Szkoda, że ciemne chmurska powstrzymały nas dziś od pracy ujeżdżeniowej na łące, ale nadrobimy następnym razem.
Kotki póki co mają się dobrze. Nie chciałabym jeszcze zapeszać. Malutka już pije kocie mleczko ze spodka, a maluszek miał podawane na palcu i strzykawką, ale słabo jadł. Do tego wieczoru, kiedy nastąpiło wreszcie pomyślne "sondowanie" strzykawką i maluszek na raty wypił aż 5ml. Mam nadzieję, że mu się przyjmie i zacznie już tak ładnie jeść, jak teraz jadł. Mogę go sondować 15 razy dziennie, niech on tylko się nie poddaje i je...
Będę walczyć o te koteły. Dla Faworytki, której życie ktoś wczoraj wycenił na wartość niższą od kilku sekund swojego czasu. Było nacisnąć pedał hamulca, idioto. Tylko i aż... Nie ma opcji, że kot wyskoczył nagle, bo przy drodze krzaków nie ma, są duże podjazdy i trawniki przed podwórkami, a tak kontrastującego z otoczeniem kota nie dało się nie zauważyć. Najwyraźniej ktoś zrobił to celowo, chcąc uniknąć pecha (nosz ku*wa, zabobony jak w średniowieczu), ale mam nadzieję, że ściągnął na siebie tym większego pecha, niż po stłuczeniu całego domu z luster.
Po tym wspaniałym kocie płakaliśmy wszyscy. Ona miała w sobie coś więcej niż inne zwierzaki. Patrzyła w oczy, zawsze, jakby zaglądała w duszę. Przytulała się mocno, nie mogąc się nacieszyć bliskością. Mruczała najgłośniej ze wszystkich moich kotów, a teraz była cudowną troskliwą matką, której prawem do życia zamanewrował jakiś czubek. Dla mnie nie ma życia mniej lub bardziej ważnego. Życie jest życiem, nieważne, w jakim ciałku zamkniętym.
My ludzie też jesteśmy TYLKO zwierzętami. Wysoko uspołecznionymi, zorganizowanymi, mamy podobno coś co nazywa się uczuciami wyższymi i myśleniem abstrakcyjnym, a jesteśmy najbardziej prymitywni i głupowaci ze wszystkich istot stąpających po ziemi. Krzywdzimy innych, krzywdzimy siebie samych, nie potrafimy uszanować świętości życia. Człowiek, stojąc na szczycie drabiny ewolucji jest taki wielce mądrowaty i zawłaszczył sobie prawo do rozporządzania życiem innych niższych jednostek, tylko dlatego, że nie czuje żeby stało nad nim nic jeszcze większego i potężniejszego. Ale jest Bóg. Który widzi to wszystko, a potem rozliczy z każdej złośliwości i zadanego cierpienia.
Modny jest teraz ateizm. To co wyprawia się w kościołach, jak stały się jedną wielką szopką i obłudą, też mi się bardzo nie podoba, ale nie utożsamiajcie tego z sensem całej naszej wiary! "Nie wierzę, bo księża są nastawieni tylko na kasę i w złoconych budynkach opowiadają o pokorze i ubóstwie". Tak, ja wiem, że to wszystko jest mocno przerysowane, że kościoły są pełne dewotów, że to często biznes oparty na kasie, a coniedzielne uczęszczanie na mszę to społeczny choć niewłaściwy wyznacznik "pobożności" czy ogólnie bycia dobrym człowiekiem. Wierzcie mi lub nie, ale naprawdę jest coś poza tym życiem. A zwłaszcza ta zła część niematerialnego świata się nami interesuje, więc lepiej uważać, bo kiedyś takim zadufanym buntownikiem ateistą, twierdzącym że jest panem życia, coś może bardzo nieprzyjemnie potrząsnąć... I nie powiem wam nigdy dlaczego, ale lepiej potraktować to jako ostrzeżenie, bo na tym świecie wszystkiego się naukowo nie uzasadni, a to co widzimy jest zaledwie ułamkiem wielkiej całości, o której dla naszego dobra lepiej nam nie wiedzieć. Chociaż może gdybyśmy byli bardziej świadomi, nie sączylibyśmy wobec siebie tyle jadu.