Jakieś wiosenne galopki :)
Jakoś tak spontanicznie wyszło, że to właśnie dziś pan Debiś był moim przerywnikiem w nauce. Choć zaczęło się grubo, to potem było już całkiem spoko. Debiś dziś zagalopczył jeszcze na podwórku, skręciłam go niemal w miejscu, a on skrócił galop i dawał radę na extremalnie małej średnicy koła :P Na łączce się wyszalał, potem uciekaliśmy przed koniożernymi krowami. Galopkowa ścieżka ładnie, choć bez szału. W lesie przyjemniutko. Poskakaliśmy, poszaleliśmy galopem. Próbowaliśmy też nowe ścieżki, gdzie obyło się bez żadnych dziwnych ekscesów. No i podoba mi się, że możemy się rozdzelić z kucykiem i nie ma scen, nawoływania się, nerwowego odwracania się, rozglądania. Kucyk już nie pierwszy raz zniknął nam totalnie z pola widzenia, a my sobie człapaliśmy sami z wyciągniętą szyjką. No i dobrze, przynajmniej konieły nie są mentalnymi braćmi syjamskimi.
Najlepsze info jest takie, że skosili łąki obok i mam wreszcie jakąś przestrzeń a'la plac, a nawet lepiej, gdzie możemy ćwiczyć "stacjonarnie". Zaczęliśmy już dzisiaj zabawy w przejścia, zatrzymania, ósemki, wolty, zwroty. Jestem mile zaskoczona, że Debiś wciąż jest gibki i ślicznie się wygina na zakrętach. No i dosyć szybko załapał, o co mi chodziło z przejściami. Zrobiliśmy sobie taki manewr: kilka kroków kłusa ćwiczebnego, zagalopowanie i taki galop na dodaniu, z 15 foule, do kłusa ćwiczebnego po czym kilka kroków stępa i do stój. Raz szło lepiej, raz gorzej, ale szło. Jak zaczniemy pracować, to będzie poezja. Teraz mamy tyle przestrzeni na to. No i potencjał jest bez grama wątpliwości. Jak Debiś jest skupiony na pracy, to po prostu marzenie.
Przejrzałam giełdy i opuściły mnie nadzieje, bo za wiele to ja dziś nie zrobiłam, a pytania są po prostu frustrujące - o takie upierdliwe rzeczy, jakieś nie wiadomo skąd. Mamy ogrom materiału w wykładach i co z tego, kiedy zada jakieś pytanie z kosmosu pt która żyła jest dłuższa albo jakieś kliniczne rzeczy. No ale mam jeszcze jutro i pół poniedziałku. Muszę dobrze spożytkować ten czas. Czy zdam czy nie (ale wolałabym jednak sie prześlizgnąć), to będę mieć to już za sobą i zacznę sobie wakacjować. Te 18 na 30pkt to wcale nie tak mało, jak na takie pytania. Jutro będę się jeszcze ostro kuć i negocjować w kościele, żeby dobra moc prowadziła mi długopis na egzaminie i może jakoś pójdzie.