Jedno z moich ulubionych, więc sobie wrzucam po raz wtóry :)
Niby produktywny dzień i niby nie. Wstałam wcześniej niż zwykle, karmić maluszki. Posprzątałam dom. Usiadłam do nauki. Potem na zmianę niańczenie kociałków i angielski. Małe są bardzo kochane, przytulają się, nawet mruczą, czego nigdy nie spotkałam u 4-tygodniowego kota, choć przewinęło się u mnie wiele kocich pokoleń. Kocurek wreszcie ochoczo je. Do tego stopnia, że jutro muszę jechać dokupić kociego mleka xD Mój tata opatentował taki a'la smoczek, kawałek gumowej miękkiej rurki, która idealnie pasuje na końcówkę strzykawki. I od razu małe chętniej je, ma taką imitację picia mleka mamy.
Angielski trochę gorzej, bo pod wpływem ostatnich wydarzeń i przedanatomicznego przeharowania nie mogę się jakoś skupić. Coś sobie powolutku ogarniam. Liczę, że teraz wieczorem mi sie uda coś bardziej ruszyć do przodu, bo nocne godziny to moja pora na naukę i serio, o ile nie chce mi się akurat spać, najlepiej mi się wtedy uczy.
Za jakieś 40 minut muszę nakarmić. To już dwie doby bez kocicy. Może małe faktycznie przeżyją.
https://www.youtube.com/watch?v=MjB4ehdwzgY
https://www.youtube.com/watch?v=vH2aMMIgMXk