photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LISTOPADA 2012

take my head. please kurwa.

Zaraz mi baniak pęknie od nadmiaru myśli.

Od nadmiaru wszystkiego.

Coś jest nie tak.

Ze mną, z moim życiem, dziś czuję, jakby nawet z moim związkiem, ale staram się myśleć... tak znów myśleć, więc bania boli mnie jeszcze bardziej, że to tylko moje chore paranoje.

Nienawidzę mojej pracy. A to jest kwestia niewytumaczalna, bo niby wszystko jest ok, miłe laski, szefowa spoko, ale ja mam blokadę w tym moim móżdżku, której nie potrafię otworzyć... Wkurwia mnie fakt, że mam tylko 90h, zarobię marne grosze, które mogłam se zarabiać mieszkając z rodzicami, ale chcę zacząć w końcu samodzielne życie i to nie są godne, wystarczające pieniądze na przeżycie. Nie muszę żyć na wysokim poziomie, bo nigdy nie żyłam, ale chociaż na PRZYZWOITYM! Żeby móc też sobie kupić coś i wyjść czasem do kina, czy ze znajomymi do pubu, a nie martwić się, że nie mam nawet na jebane bilety mpk!!! Dlatego wysyłam cefałki. Zaniedbałam to długi czas, ale dziś miałam fajny trip na Bogucin, ciężkie rozmowy z Martą na wieży, przemyślałam wszystko i muszę działać. Chcę być szczęśliwa w chuj! Niby jestem, ale życie sprawia momentami, że nie potrafię już tak jak kiedyś cieszyć się z pierdół i czasem wolę ukryć się w wyrze z wódką i książką i po prostu zamulać, bo nie mam sił na nic.

 

Dużo się ostatnio wydarzyło.

Wyjazd do Krakowa porażka. W pewnym sensie. Bo momentami było cudownie- spacer po mieście z cudownymi ludźmi... Śniadanko w kawiarni lajkonika, gdzie oszalałam widząc te wszystkie kanapeczki i słodkości... Mnóstwo fot i pare godzin szczęścia... takiego błogiego. A co się działo przed i po... Wolę już o tym nie myśleć. Emocje opadły i czas iść dalej. Byłam wkurwiona na SZ. ale teraz moj pogląd na jego sytuacje trochę się zmienił. Jest mi ŻAL. Bo czy mu pomogą tam. Czy go tylko faszerują psychotropami i mają wszystko w dupie. Nie wiem. Ale urazy nie powinno się chować i chyba żałuję słów, że jest dla mnie martwy, bo kurwa... jest chory. choroba, problemy... zżarło mu to mózg i nie mógł odpowiadać za to co robił, co mówił, bo był totalnie nieświadomy. Tak mi się przynajmniej wydaję i wolę tak myśleć. Gdyby tam nie trafił, to bym pewnie jeszcze była wkurwiona, bo to by oznaczało, że z nami sobie pogrywał. Że nas sprawdzał i chciał dać szkołę życia... A teraz on ma szkołę życia. I mam nadzieję, że wyjdzie z tego cało. Nie muszę się już nigdy z nim spotkać... Ale żeby stanął na nogi i zaczął życie od początku.

 

 

Gdyby wszystko było takie łatwe...

Wspominam sobie wakacje, ich końcówkę, jak było cudownie.

A teraz problemy przysłaniają całe nasze szczęście.

Nie kłócimy się, ale momentami mam wrażenie, że on się ode mnie lekko oddala. Ostatnio tak było faktycznie. Ale przegadaliśmy całą noc... do 6 rano! i następny dzień był cudowny! calutki! a dziś... on twierdzi, że zniszczył mi życie. bo kiedyś wspomniałam, że czuję się lekko obleśnie, bo już tyle nie ćwiczę, bo nawet nie mam kasy na karnet na siłkę... że miałam inny tryb życia, co chwilę coś robiłam, byłam w biegu, bo czułam, że jak nie wykorzystam dnia, to coś stracę, że zmarnuję sobie życie... i stwierdził, że gdyby mnie nie wyciągnął z domu i nie obiecywał mieszkania i w miarę dostatniego życia,  to nadal bym sobie chodziła na siłkę i była szczęśliwsza. że czuje, że się lekko zamyka, bo nie daje mi tego, co by chciał, ma poczucie, że się nim znudzę niedługo i go zostawię... powiedziałam mu, że mnie przecież uratował! przed Ewką... tamtym domem. Bo od zawsze chciałam się wyprowadzić, a teraz jest jak jest, mam nadzieję na lepszą przyszłość, ale nie mieszkam w domu i jestem z nim, to jest najważniejsze! na dobre i na złe kurwa! i że jak się ode mnie oddali, jak mnie zostawi, to go zakurwię! bo nie wyobrażam sobie życie bez niego. Nikt mnie nie traktował tak, jak on. Z nikim nie czułam się tak cudownie, nie przegadywałam całych nocy, nie dał mi poczucia bezpieczeństwa, poczucia dobrej przyszłości... z nim, z naszymi dziećmi... Ja pierdolę. a dziś znów się dziwnie zachowuje... Nie pisał cały dzień, jak mu napisałam, że wracam, to odpisał tylko spoko, bez słowa, że gdzieś wychodzi. Gdybym go nie spotkała po drodze, to bym nawet nie wiedziała, że idzie do kumpla. Ja się cieszę, że on chodzi do kumpli, niech się spotka przecież ze znajomymi, nie możemy się zamknąć tylko na siebie, ale ta sytuacja wydała mi się po prostu dziwna.

 

KURWAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaa.

 

Właśnie piję sobie wódkę.

Na kolację.

Znów.

Zagłuszam myśli.

Jego jeszcze nie ma. Nie odzywa się.

Tak, jestem zła. Pierwszy chyba raz jestem na niego zła.

I jak wróci, to nie będę milutka, ma mi wszystko powiedzieć, bo ja nie chcę się tak kurwa czuć! Nienawidzę... :/

już chuj.

musiałam się wyżyć, a pb wydał mi się takim odpowiednim miejscem do tego.

czekam na lepszy czas.

napiszę, gdy już nadejdzie.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika balinekokraglinek.