Ciąg dalszy dobrej passy. Po południu odwiedzam znajomych. Mam taki jesienny mood, ubieram sweterek i ogrodniczki, wyglądam supersłodko. Telefon wkładam w tą przednią kieszeń, reszta powinna być milczeniem, ale wiadomo: schylam się, telefon mi wypada, ekran mam potłuczony all over. Przyjmuję to naprawdę ze stoickim spokojem, tylko muszę bardzo uważać, żeby się nie pokaleczyć.
Chcę wypić herbatę. Czarną piję zawsze z tysiącem dyrdymałów: owoców, goździków i w ogóle. W lodówce mam żurawinę w szklanym pojemniku. Wyciągam pojemnik z żurawiną na blat, zalewam go wrzątkiem zamiast zalać kubek z herbatą. To również przyjmuję ze stoickim spokojem. I kiedy na podłogę w kuchni wysypuje mi się pół kilograma kaszy. Pełne zen.
Mam ochotę na warzywa ugotowane na parze, ale trochę się boje. Bezpieczniej chyba zawinąć się w folię bąbelkową i zjeść na kolację kanapkę przygotowaną przy użyciu tępej łyżki w zastępstwie noża.
Długopis KRÓLEWNA kupił mi Z., bo byłam grzeczna w sklepie z manelami dla chłopców. A tak naprawdę, to ja przecież zawsze jestem wstrząsająco grzeczna.
Inni zdjęcia: ;) patki91gdJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24