Po prostu żeby być czyimś całym światem. Żeby rano móc spojrzeć w oczy, w których odbija się miłość większa niż w całej historii wszechświata. Wiecie, żeby ogień nie gasł nigdy. Żeby zapierać komuś dech w piersiach, żeby za każdym razem słyszeć "damn". Chcieć krzyczeć czyjeś imię z dachu wysokiego budynku. Nigdy nie zapomnieć. Nie być codziennością, elementem życia. Być życiem, obecnym i każdym kolejnym.