Czuję swoje serce, dłonie. Czuję Twoje serce, dłonie
Otulona ciepłem, niknę.
Gdy za oknem z koron drzew płoszy się ptaszyna. Pod siłą wiatru ugina się trawa, a głębia nocy kłuje w twarz, tnąc ją jak ostrze. Z pomiędzy przebłysków, strzałów i lśnień, jawi się mroczność czasów. Tracę głowę w morzu spojrzeń. Tracę tlen, gdy mrużę oczy. Znikam w falach codzienności.
Giniesz razem ze mną, gdy znów pytasz gdzie idziemy. W stronę słońca, kochanie.
W blasku świec szukamy siebie, tak zagubieni i przerażeni przyszłością.