ile razy kazałeś mi wypierdalać? ile razy zrywałeś ze mną z byle powodu? ile razy raniliśmy się nawzajem, tylko po to, by zrozumieć, że popełniamy olbrzymi błąd? wycierpieliśmy tyle, a kłóciliśmy się o byle gówno. pamiętasz, kiedy wyjechałeś. nie wiedziałam gdzie jesteś, co robisz, ale mimo wszystko byłam Ci wierna, czekałam, tęskniłam, marzyłam. myślisz, że zostawiłabym Cię przez jakąś drobnostkę, debilne niedopowiedzenie, czy jedną lufkę więcej. nie potrafiłabym.
nie rozumiem tej mody na singlizm. te naciągane teoryjki. młodzi powinni łączyć się w pary, a jeśli nie, tylko ostentacyjnie wołąją, że są singlami z wyboru, dla mnie to pachnie... desperacją, jakimś ukrywaniem rozczarowania pod modnym pojęciem. to oznacza, że się nie znalazło szczęścia. jak takie dziecko w przedszkolu, którego nie zasymilowała grupa i stoi w kąciku z naburmoszą miną i mówi ' ja siam, ja siam ' a oczy ma pełne łez.
miał ten dar, że wybaczałam mu bez słowa " przepraszam " .
czasami mimo, że coś nas niszczy, nie potrafimy od tego odejść. czasami, po prostu, boimy się zmian. czasami samych siebie. a czasami kochamy zbyt mocno, by uwierzyć, że miłośc potrafi zabić.
nie ma to jak przypadkiem zjeść całą pastę do zębów i później narzekać na ból gardła. obwiniać o to wszystko kumpele, bo w tym samym czasie rozmawiało się z nią przez telefon o czekoladzie.
odrywał mnie od stogu książek i zeszytów jedną wiadomością : - mogę tak bezinteresownie napisać, że Cię kocham? - po tym, nawet te jebane wzroy matematyczne z łatwością wchodzą do głowy.
najbardziej lubiła te chwile, kiedy w upalne dni, trzymając się za ręce, chowali się w najskrytszych zakamarkach opuszczonych budynków i potajemnie pili zimne piwo, albo tanie wino. potem On palił te najtańsze papierosy i całował ją namiętne raz po razie, a ona śmiała się bez żadnego konkretnu powodu. nie było żadnych romantycznych kolacji, wypadów do kina czy teatru. były spacery w deszczu bez parasola, po chodnikowych dziurach, parkowe wędrówki w towarzystwie komarów, wieczorne spotkania z rozdeptanymi ślimakami pod stopami, oraz plac zabaw nocą przy blasku księżyca.
przecież to właśnie Ty codziennie uderzasz w moją twarz swoją obojętnością. zadajesz mi taki mocny cios, że codziennie rano wstaję na nowo. mimo tego, że zadajesz mi taki cholerny ból, ciągle dąży do tego, jakby miało coś między nami być.
klikać fajne.
komentować.
można dodawać.
Inni zdjęcia: :) nacka89cwaDzwoniec jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24