" Pamiątka nastoletniej czarownicy o imieniu Beslie "
26 lipca 2006r.
Zadzwonił w środku lata... Przypomnial sobie o mnie, o tej prostej dziewczynie, ktora chciala uciec od przeznaczenia, ktora znalazla ukojenie w Jego ramionach, żądzę w Jego oczach, spelnienie pragnien w dotyku Jego cieplych rąk... Chciala choc na chwile zapomniec o tym co jej bylo pisane... Zapomniec o tym, ze nie jest tylko czlowiekiem, zwyklym i nieporadnym, ale kims dla kogo uczucia nie powinny sie liczyc. Ta mysl o swej niezwyklosci blokowalo ją calkowicie. Bałam się... Myslalam jakby zakonczyc ta znajomosc, jak zrobic zeby sie nic nie wydalo... Postanowilam zerwac, lecz on nie mogl tego zrozumiec. Dzwonil, szukal, widzialam jak plakal. Nie moglam tego zniesc, postanowilam odejsc, przeprowadzic sie, uciec jak najdalej. Nic to nie dalo... Znow mnie odnalazl. Poprosil o jedno spotkanie, ktore mialo zadecydowac o naszym dalszym zyciu. Zgodzilam sie tak dla swietego spokoju. Spotkalismy sie tam, gdzie po raz pierwszy. Bylo to miejsce, dla mnie bardzo wazne. Zobaczylam go leżącego nad rzeką, nieruszającego sie, jakby zemdlal... Zauwazylam ze cos mocno zaciska w dloni. Wyciągnęlam... to byl medalik z inicjalami B.N.C. , a na odwrocie istnial napis Milosc najsilniejsza moc. Wtedy zrozumialam, ze on wiedzial o mnie, ze nie jestem zwyczajna dziewczyna. Chcialam go obudzic, przytulic, lecz sie nie dalo. Nie moglam... byl zimny jak lód, a na jego dloni pisalo: nie jestes sama. Od tej pory codziennie czulam jego zapach, jego obecnosc, jego cieplo... Jest blisko mnie... Caly czas zadaje sobie pytanie: kim on byl? Pojawil sie, rozniecil we mnie uczucia, ktorych zadna z nas nie moze poczuc i zniknąl nie wiadomo gdzie. Znow zostalam sama, lecz majac jego medalik czuje jego obecnosc na kazdym kroku....
" Tam gdzie ciemno jest nawet w dzień.. "
"Bylam daleko, zwiedzilam to i owo, dążyłam do czegos, co jest nieosiągalne... Kochałam, nienawidziłam, starałam, straciłam... Straciłam siebie, ukochanego i moje ukochane dziecię... Jestem tu gdzie ciemno jest nawet w dzien, to pomieszczenie, brak tchu, sam na sam z cisza i ciemnoscia... Czego szukac, do czego dazyc, w czym szukac nadziei?!?! Otóż to, iż nawet w ciemnosci znajdziesz przyjaciela... Rozmawiasz ze soba, masz swe ukryte drugie ja... przeciez zawsze cie wyslucha, nigdy toba nie wzgardzi!!! Czego Ci wiecej trzeba??? Licze dni, gdy swiatlo juz nie pada na moja twarz, juz nie piesci mojego ciala, jest gdzies z daleka ode mnie... Slysze tylko siebie, czuje tylko swoj zapach, widze swoj cien na scianie z kamienia... Pytasz, gdzie ja jestem??? Zadajesz to pytanie kilkakrotnie nieuzyskujac odpowiedzi??? Ciekawosc pograza Cie w coraz to wiekszej pustce???
Jesli przezyjesz to co ja... Przejdziesz przez wrota piekieł, ktore otworzyly sie tutaj, tu - na ziemi, gdzie ten sam gatunek co Ty - niszczy Cie, upokarza, zabiera to co dla Ciebie najcenniejsze, to wkoncu zrozumiesz, ze to co posiadasz materialnego nie jest wazne, lecz wazne jest to co masz w sercu gdy tracisz swe zycie..."
" Cmentarz przy Kolorowej .. "
W bardzo pieknym i atrakcyjnym wielkim miescie mieszkala sobie pewna dziewczyna o imieniu Nicol... Nicol byla mloda i miła dziewczyną, ktora uwielbiala pisac wiersze... Uwielbiala spokój, cisze i samotnosc... Nieraz zdarzało sie tak ze nie wychodzila z domu przez kilka tygodni, a jak juz wyszla to zaden z mieszkancow zachowywał sie tak jakby jej nie zauwazał... Jej dom był uważany przez tamtejszych mieszkanców za nawiedzony i znajdował sie niedaleko od Cmentarza, na ulicy Kolorowej... Z okna jej sypialni bardzo dokładnie bylo widac kazdy szczegół Cmentarza... Codziennie o połnocy spogladala za szybę i codziennie dostrzegala cień drobnej i szczupłej osobki... Bardzo sie tym zaintresowała i postanowila zobaczyc kim jest ta tajemnicza postac... Położyła sie spac, lecz po kilku minutach uslyszala kroki, jakby ktos wychodzil na pietro po schodach... Zerwala sie z łózka i wyszla zobaczyc co sie dzieje... wychodzac z pokoju zobaczyla tylko kota... Czarnego kota, ktory nie nalezał do niej, ani nie wiedziala skad sie wzial i postanowila go zatrzymac do nastepnego dnia... Polozyla sie ponownie, lecz tym razem bicie po oknie niedawalo jej zasnac... Wyszla przed dom i zobaczyla tą postac, co codziennie o polnocy kroczy na Cmentarz... Przestraszyła sie, lecz zachowała spokoj, patrzyła jej prosto w oczy, az po chwili, dziwnym dla niej posunięciem, znalazła sie na Cmentarzu... Obróciła sie za siebie i zobaczyła grób... z nadrukiem Nicol Jonnet * 18.09.1986r. + 29.02.2005r. Chcac dowiedziec sie skad cos takiego sie wzieło chciala zapytac sie tej tajemniczej postaci, lecz ona nie wydala ani jednego dźwieku i jednym ruchem reki zabila Nicol...
Zycie Nicol bylo kolorowe, nawet dom i cmentarz na ul.Kolorowej sie znajdował... Tajemnicza postac zbierała swoich domownikow, aby i Cmentarz byl zaludniony...