photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 STYCZNIA 2011

: )))

" Tajemnicze wzgórze " .

Jest to historia prawdziwa nadesłana przez czytelnika pisma 'Wróżka'. "Kilka lat temu dostalem nieoczekiwanie roczne stypendium naukowe w Irlandii. Mialem praktykowac w stolecznym szpitalu klinicznym. Poczatkowo żona nie chciala ze mna jechac, poniewaz nie wyobrazala sobie rezygnacji ze swojej pracy. Ja nalegalem ale ona nie ustepowala. Dochodzilo miedzy nami nawet do powaznych klótni. Do czasu, kiedy zonie przysnilo sie, ze wyjazd bedzie dla nas obojga wspaniala przygoda i nie pokrzyzuje jej planow zawodowych. Nie umiala mi jednak tego snu opowiedziec. Twierdzila, ze poprostu obudzila sie z przeswiadczeniem, ze bedzie dobrze i jedyne co pamieta, to polozony na wzgorzu dom, w ktorym mieszkamy w Irlandii. Nie wiedziala gdzie on sie nzajduje, opisala jednak jego wyglad. Dom zaczal jej sie snic niemal co noc. Przypisywalem to napieciu w jakim zyla i -prawde mowiac - jednym uchem sluchalem opowiesci o tym co znajduje sie w poszczegolnych pokojach. I chyba nie zauwazylem momentu, kiedy nocne majaki przekroczyly granice normalnosci. Sny zony mialy jakby swoj scenariusz. Doszlo do tego, ze rysowala plany domu i prosila mnie zebym wyrazal zgode na pewne konkrety w umeblowaniu. W konu polecialem do Dublina, zeby przygotowac nasz przyjazd. Zona musiala skonczyc projekt, nad ktorym pracowala. O dziwo, wcale nie byla rozczarowana, ze to ja wskaze dom, w ktorym przez rok bedziemy mieszkac. Powiedzila ze jet pewna mojego wyboru. Bylo to mile, ale chyba na wyrost, bo ja wogole na tym sie nie znalem. Na szczescie profesor ktoremu zawdzieczalem zaproszenie, polecil mi biuro wynajmu nieruchomosci, tam zas podano mi klka adresow. Pojechalem pod pierwszy na mojej liscie. Drzwi otworzyla mi mila starsza pani. Powiedziala, ze to dom nalezacy po jej dawno zmarlej siostry. Oprowadzila mnie po pokojach, upewnila sie cyz tez odpowiada mi umeblowanie. Zeszylimy na parter, by podpisac umowe najmu. Gdy czekalem na nia, bo zniknela w kuchni by zaprarzyc herbate, rozejrzalem sie po saloniku. Nad kominkiem wisial obraz przedstawiajacy typowy irlandzki krajobraz. Przez moment wydawalo mi sie ze zona cos podobnego widzila w swych snach ale zaraz przyszlo mi do glowy, iz to przeciez normalne, ze nad kominkiem wisi obraz. Kiedy po podpisaniu umowy konczylismy pic herbate stasza pani powiedzila, ze koniecznie musi mi cos wyznac, bo uczciwosc nie pozwala jej tego ukrywac. Okazalo sie ze wedlug niej dom od jakiegos czasu odwiedza duch kobiety. Staralem sie zachowac powage, wiec rzeczowo spytalem czyj to duch. Odpowiedziala, ze to napewno nikt z jej rodziny. Pocieszylem ja zatem, ze to mi nie przeszkadza. Zona byla tak przejeta wyjazdem, ze nie wspomnialem jej o tej histroii. Tym bardziej, ze nie wierzylem w duchy. Stracilem jednak pewnosc zdeklarowanego materialisty, gdy zajechalismy przed wynajety dom. Otoz zona na jego widok krzyknela zdumiona: "To on! To on mi sie snil! Pamietasz? Opisywalam ci go! " A za chwile w drzwiach stanela gospodyni spojarzla na moja zone i zanim osunela sie z wrazenia na schody wyszeptala" To pani chodzila po tym domu! To panią widywalalm!" Wszyscy troje bylismy mocno zbici z tropu. To zdarzenie nie zmienilo jednak naszych planow. Dom z duchem mojej zony okazal sie miejscem w ktorym bylismy bardzo szczesliwi i nadal wracamy czesto do niego wspomnieniami."

 

" Duchy autopostowicze ? "

Spotkanie z duchem-autostopowiczem należy chyba do najdziwniejszych przypadków kontaktów człowieka z duchami. Typowy schemat dla takiego wydarzenia to kierowca, poruszający się samochodem zabiera autostopowicza, który podczas jazdy znika. Kierowca próbując ustalić, co się stało, dowiaduje się, że jego nie pierwszego spotkała taka przygoda i, że miał do czynienia z duchem już dawno zmarłej osoby, która co jakiś czas powraca z zaświatów i próbuje dostać się do domu... w większości przypadków kierowcą jest mężczyzna, a duchem piękna kobieta ubrana na biało. Ogólnie rzecz ujmując zjawisko autostopowicza-ducha nie jest brane na poważnie z uwagi, że bardziej traktowane jest jako legenda, opowiadanie, która w różnych częściach świata przybiera inną formę i treść zależnie od epoki, w której się pojawia, ale ogólnie sprowadza się do tego samego. I tak np. wersja amerykańska mówi o mężczyźnie jadącym na koniu, tuż po północy przez cmentarz, który spotyka piękną i młodą, przerażoną dziewczynę, która prosi go o podwiezienie do domu. Gdy docierają pod wskazany adres, chłopak orientuje się, że kobieta jest martwa. Rodzina już czeka aby odwieźć ciało z powrotem na cmentarz, jak co roku w rocznicę śmierci... prawda, że ciekawe? Natomiast w chińskiej wersji występuje mała zapłakana dziewczynka, która nieoczekiwanie pojawia się na drodze. Twierdzi, że się zgubiła i prosi, aby ją odprowadzić do rodziców. Wkrótce potem w drodze znika a pod wskazanym adresem okazuje się, że dziewczynka już dawno nie żyje, zginęła w wypadku w miejscu gdzie się pojawiła i często próbuje powrócić do domu... właśnie w taki sposób. Jeśli rzeczywiście uznać to zjawisko tylko za fałsz, czystą fantastykę jak wytłumaczyć, że owy duch autostopowicz pozostawia po sobie materialne ślady? Mam tutaj na myśli fakt gdy zaraz po dematerializacji kierowca zauważa zapięty pas, czy też pozostawioną chustkę, sweter czy jakikolwiek inny przedmiot? Co ciekawe czasem z samochodu giną różne przedmioty, które później odnajdują się na nagrobku owej zmarłej osoby! Do jednego z najciekawszych przypadków kontaktu z duchem autostopowiczem należy to, które wydarzyło się w RPA w 1978 roku. Devin van Jaarsveld jadąc późną wieczorem motocyklem drogą zobaczył stojącą na poboczu młodą kobietę. Zaproponował, że ją podwiezie do najbliższej miejscowości. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, po czym wsiadła na motor. Devin dał jej kask. W pewnym momencie po przejechaniu blisko 20 kilometrów wpadli w dziurę. Chłopak zatrzymał motocykl, aby sprawdzić, co się stało. Ku swojemu zdumieniu stwierdził, że dziewczyna zniknęła. Kask był przypięty do siodełka... Dokładnie dwa lata później inny motocyklista jadąc tą samą trasą, w miejscu w którym Devin spotkał kobietę-widmo, nagle poczuł, że ktoś siedzi za nim na siedzeniu motocykla! Dziwna postać zapukała w jego kask... przerażony Andre dodał gazu i "zgubił" tego "kogoś" dopiero przy prawie 200 km/h! Małe "śledztwo" przeprowadzone przez motocyklistów ujawniło, że na przełomie kilku lat takich wydarzeń było sporo. Znalazł się również ktoś, kto oświadczył, że dokładnie w tym miejscu gdzie widywano autostopowiczkę zginęła jego żona. Opis wyglądu kobiety, jej ubrania pokrywał się w najdrobniejszych szczegółach. Jeśli istnieje ciało i dusza, dlaczego nieprawdopodobnym ma być taki, a nie inny kontakt zmarłego z żyjącymi? Może chęć pozostania wśród bliskich jest silniejsza niż śmierć? Śmierć w pojęciu śmierci ciała... odpowiedź pozostawiam Wam.

Komentarze

ordinaaryy też dodaje ;d
11/01/2011 21:09:04
piosenki16 świetne ; pppppppppppp
11/01/2011 18:21:35
jerseyshore Megaaaaaaaaaaaaaaaaa ;*
11/01/2011 18:20:35