powyzsze zdjecie jest m in przykladem mojej jakze intensywnej nauki do matury z biologii, chemii i fizykii. jest pieknie, co by nie powiedziec mega-beznadziejne, a ciagle uciekajacy czas daje sie powoli we znaki.
przytlaczajaca w dodatku i chyba juz niekonczaca sie zima, wcale nie ulatwia mojego egzystowania w tej rzeczywistosci. trudno zastanawiac sie nad istota prawdziwego zycia, kiedy nad glowa wisi przerazajaca wizja konca czegos, co ma byc niby poczatkiem nowego. jedyne pocieszenie jest takie, ze wszyskie bolaczki i trudy mozna bedzie odpracowac w ciagu ponad 4 miesiecy wakacji. o zgrozo - to brzmi az 'za duzo' .
ostatnio da sie zaobserwowac dziwny kryzys emocjonalny spowodowany roznymi czynnikami. u mnie na przyklad trwala wojna domowa, podono zapoczatkowana przez brak aktywnosci (mojej) spolecznej na rzecz utrzymania ładu i składu w domowym ognisku. moje przekonania, ze ja - maturzystka, nie jestem istota stworzona do mycia naczyn etc. -niestety spelzly na niczym i skonczyly sie pucowaniem domowej zastawy stolowej. byc moze polaczone bylo to z wplywem perfekcyjnej pani domu, ktora wywolala we mnie dziwne poczucie 'musienia' sprzatania. u innch z kolei kryzys przybiera bardziej drastyczne formy, ktore niestety koncza sie lzami i innymi takimi.[love Go.:*] jak na razie wiekszosc radzi sobie za pomoca znanych sposobow. zdazylam sie uzaleznic od kawy i od wykonywania slow z piosenki 'hey' - cisza, ja i czas. nie spie, bo musze sluchac muzyki do 1 w nocy, a wstaje o 6, czyli spie 5 godzin, co raczej nie wplywa korzystnie na moja homeostaze. no, ale nie ma co narzekac.
zapomnialam, ze w jakze niedalekiej przeszlosci byla studniowka (patrz.zdjecie) i walentynki.tutaj chcialabym szczegolnie podziekowac temu Panu ze zdjecia za to, ze bylo bardzo pieknie i w ogole, w ogole. Ty wiesz:):*
w niedalekiej przyszlosci jest tłusty pączkowy czwartek i ostatni łikend karnawału, co jest smutne i zarazem..smutne.
chcialabym jeszcze na cos posmęcić, ale wydaje mi sie, ze juz troche wyczerpalam limit na dzis. no moze pomarudze jeszcze o tym, jak to nie mam czasu, zeby sie tulić i robic malego gloda, ale to juz powiedzmy jest niewazne i nieistotne dla ogolu.
'[...]A przeciez tak wcale nie jest. Nie wolno mi wymówić 1 słowa ważniejszego od 11 minut - miłość. Przez całe życie uważałam miłość za coś w rodzaju przyzwolonego niewolnictwa. To kłamstwo: nie istnieje miłość bez wolności i na odwrót. Ten, kto czuje się wolny, kocha bezgranicznie. A ten, kto kocha bezgranicznie czuje się wolny..."