Coraz bliżej nowy sezon. Mam zamiar rozpocząć go z nowym, lepszym nastawieniem, nowymi postanowieniami i nową załogą.
Nie mam zamiaru na nikogo czekać. Nie chcę sobie zepsuć kolejnego sezonu przez takie coś.
Planowanie, uzgadnianie i załatwianie sezonu to nie jest kilka dni.... a kilka dobrych miesięcy! Spędzonych przed książką, kalendarzem i kalkulatorem aby wszystko dobrze wyliczyć. Niby 1,5 miesiąca to dużo... zależy z której strony się na to patrzy. Dla mnie- jako sternika i osobie która jest odpowiedzialna tak naprawdę za wszystko- to strasznie mało czasu. Tymbardziej, że jest jeszcze szkoła, praca i inne sprawy. Trzeba wszystko dopiąć na ostatni guzik żeby wyszło... Niestety nigdy nie wyszło i tracę nadzieję na to, że kiedykolwiek wyjdzie. Wiem, muszę być silna i znieść ten najgorszy okres przygotowań, żeby później zostało tylko to, co przyjemne. Niestety żeby z tego co przyjemne można było czerpać przyjemność trzeba się sporo napracować. Takim cudem zataczamy błędne koło w którym i tak wyjdzie na to, że bez tego co robię- a właściwie to staram się robić- nic nie wyjdzie.
Nie będę się oszukiwać. Trochę mi ciężko z tym, że nie mam wsparcia w osobach, od których tego wsparcia najbardziej potrzebuję. Wiedziałam że taki moment nadzejdzie. Byłam już przygotowana, jednak mimo wszystko chciałabym aby było inaczej.
Ten sezon zaczęłam planować już w sierpniu ubiegłego roku. Jest to ponad 8 miesięcy temu. Specjalnie zrobiłam patent żeglarski żeby stać się niezależną od innych. Całą zimę przesiedziałam nad książką i notatkami z teorii żeby jeszcze bardziej zrozumieć kilka rzeczy. Zaczęłam drukować potrzebne dokumenty, tworzyć grafik- żeby wszystkim jak najbardziej ułatwić sezon, chodzić i pytać o to, co najważniejsze. Mimo to nikt nie jest mi za to wdzięczny. To najbardziej boli.
Niby mam patent żeby być niezależną od innych... a mimo to, jestem uwięziona w terminarzu tych, co są mi potrzebni abym była niezależna. Paradoks.
Jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie. Chciałabym aby w momencie pierwszego wejścia na łódkę w tym sezonie miała pełną i co najważniejsze- STAŁĄ załogę, będącą w stanie poświęcić mi kilka swoich weekendów na doskonalenie umiejętności i być może osiągnięcie czegoś. Fajnie by było nie mieć tyle na głowie... no ale cóż. Człowiek odpowiedzialny musi się z tym liczyć.