photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 6 CZERWCA 2013
140
Dodano: 6 CZERWCA 2013

                                                                Rozdział 20

O godzinie 8.30 się obudziliśmy.

J- Jak się spało ? 

C- Bardzo dobrze zmęczyłam się wczoraj.

J- Oj tak !

C- Hahaha coś nas wzięło i to ostro.

J- Hahaha.

Pocałowaliśmy się.

C- Nie masz dość ?

J- Ciebie ? NEVER 

 Zadzwonił telefon Justin odebrał.

J- Słucham ?

Jer- Cześć Justin wracamy z małymi do domu i będziemy około godziny 16.40 oddacie nam dom ? hahaha

J- Hej tato tak nie ma sprawy twój dom. 

Jer- To do 16.40.

J- Pa. 

C- Kto dzwonił ?

J- Mój tata.

C- I ?

J- O 16.40 będzie tutaj.

C- O mój ty świecie zobaczmy jaki syf zrobiliśmy.

 J- Hahaha

 Zeszliśmy na dół. 

C- Nigdy tego nie posprzątamy!

J- Damy radę.

 Wyciągnął telefon zaczął gdzieś dzwonić.

C- Justin co ty wyrabiasz ekipa sprzątająca ?! 

J- Pomogą nam.

C- Nie ! Nasz syf my sprzątamy okey ?

J- Dobra to do roboty.

  Zaczęliśmy sprzątać ja sprzątałam salon i korytarz a Juju kuchnie i łazieńkę na dole.  Syf mały nie był więc skończyliśmy sprzątać dół o ok. 11.00 przenieśliśmy się do góry obaj razem sprzątaliśmy sypialnie i drugą łazieńke.

J- Mała ja posprzątam łazieńkę a ty możesz sypialnie ?

C- Ale w łazieńce jest więcej do pracy nie pomóc ci ?

J- To weź nas jeszcze spakuj. 

 Zrobiłam o co poprosił umyłam jeszcze schody wstawiłam pranie.

J- Jaka ty jesteś seksowna gdy sprzątasz.

C- Justin.

J- Tak ?

C- Ile ci jeszcze tam zostało ? 

J- Właśnie skończyłem.

C- Ubrałam świeżą pościel.

 Po 16.00 był już jego tata ze swoją rodziną. 

J- Cześć tato !

C- Dzień dobry!

 Wyszliśmy przed schody.

Jer- Hej. Cześć Caroline. 

Był zadowolony, że widzi nas znowu razem.

J- Jaxon ! Jazzym ! Chodźcie tu małe urwisy i co jak było ?

 Podbiegli do nas Justin złapał ich dwóch unosząc w góre i mocno całując.

Jazz- Cześć Caroline.

C- No cześć księżniczko.

Jazz- Justin postaw mnie na ziemię chce się z Caroline przywitać.

Odłożył Jazzym na ziemie po czym zgrywał mine słodkiego szczeniaczka.

C- Jaka ty już jesteś duża !

Jazz- Mam 5 lat.

Jer- Wejdziecie jeszcze do nas ?

J- Chcielibyśmy, ale musimy już jechać.

 Walizki były już w samochodzie więc pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu Justina.

J- No księżniczko jedziemy w dorgę.

C- A księżniczką nie jest Jazzym ? Coś mi się tak o uszy obiło.

J- haha

Odpalił samochód i pojechaliśmy. Jechał strasznie szybko i w około 10 min. byliśmy w jego domu. 

C- Idę się odświeżyć.

J- Ale zostaw walizkę ja ją wezmę.

C- Ooo dziękuję.

 Weszłam odświerzyłam się i ubrałam w śliczną skukieńkę. W łazieńce siedziałam jakieś 20-25 minut. Gdy wyszłam zobaczył Justina przebranego z kwiatami.

J- Jedziemy ?

C- Z tobą wszędzie.

 Znowu weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Tym razem Juss jechał o wiele wolniej a ja bawiałm się jego Iphonem.

C- Nadal masz tą gre ?

J- Mario ? 

C- No 

J- Raczej mam.

C- Znalazłam.

 Grałam w nią do końca naszej trasy. Justin wyszedł i zapytał się czy jestem gotowa na niezwykły dzień.

C- Jestem. 

 Wyszłam z samochodu z opaską na oczach prowadził mnie gdzieś.