Pewnego dnia podczas pobytu w Poreczu niebo się zachmurzyło, a Asia zaczęła marudzić " Tu nawet nie ma co zwiedzać, tylko bazylika, ale to same ruiny, które i tak znam na pamięć" Chłopacy na mnie wielkie oczy " No przecież w Puli tez już byłaś trzy razy" "Oj tam, z Puli nic nie pamiętam" No to wsiadamy w samochód i jedziemy godzinkę... a potem Asia wysiada i w ciemno idzie kretymi uliczkami, no i doszłam i do koloiseum i do łuku i do świątyni na rynku, co oznacza, że faktycznie już tam byłam. Nieważne, że Mi się stac w kolejce nie chciało (całe 3 osoby) i chciało mi się na bilecie zaoszczędzić (całe 2 kuny - 4 złote), ważne, ze o mało nie wpadłam do średniowiecznego rowu, bo mam coś z główką.........
A piękne zdjecie z nóżkami Filip wykasował.... no nic, już ja go zmusze za rok może dwa do jakiegos zdjęcia
P.S. Zła, bo Kuba zamiast o 8 obudził mnie o 7.... no co za......... nieważne, przynajmniej krówkami poczęstował ;p