Dziękuję za tyle "fajnych" i pozytywnych komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieję, ze ten wam się równie spodoba;)
Gdzie jest Twój Romeo, Julio?~ RozdziałXVIII
- Łukasz? Jak ty tu wszedłeś?- jestem zaskoczona
-To nieważne. Przepraszam cię... zachowałem się jak dupek, powinienem dać ci dojść do słowa...
- Racja, powinieneś- stwierdzam oschle
-Teraz cię wysłucham, błagam otwórz..- powoli zsuwam się z łóżka i otwieram drzwi. Brunet stoi z bukietem czerwonych róż i patrzy na mnie tymi swoimi niesamowitymi, zielonymi oczami. Nawet w takiej chwili nie mogę się powstrzymać od zachwytow nad jego paczydłami.
- Proszę, to dla ciebie- wręcza mi kwiaty.
- Dzięki- odpowiadam.
- To jak?
- Co jak?- jestem zdezorientowana
- No jak to było z tym... z tym blondynem- mowi z lekką odrazą
- Znamy sie jeszcze z gimnazjum. To mój..przyjaciel. Spotkałam go w drodze ze szkoły. Zaczęliśmy się rzucać śnieżkami.. To tyle
- Aha, rozumiem- odpowiada- to między nami wszystko spoko?- pyta z nadzieją
- Słuchaj, Łukasz pewna osoba coś mi uświadomiła. My się praktycznie nie znamy. Nie wiem, czy potrafię ci zaufać...
- Jakoś do tej pory umiałaś.
- Bo byłam zaślepiona. Miłością do ciebie. Wydawaleś mi się idealny. Teraz widzę, że masz też wady.
- Ten blondas ci tak nagadał?
- Nie.. Sama doszłam do takiego wniosku. Ja.. muszę to wszystko przemyśleć
- No dobrze. Poczekam. Jeśli będziesz wiedzieć, to daj znać, ok?
- Ok
- Do zobaczenia- całuje mnie delikatnie w policzek
- Do zobaczenia- mowię i zamykam drzwi. Kwiaty rzucam na szafkę a sama wracam do łóżka
C.D.N. ~AHeartOnFire