najwyższy czas. najlepsza pora.
Sis mówiła żeby pokzać , że zależy.
ja nie mam jednak siły, udawać, że jest okej przy nim.
przegięłam ? - takk.
przyznaję bez bicia.
Martwić o niego będę się i tak, ale czas najwyższy aby dać spokój.
Zauważyłam, że już chyba nie ma co ratować.
Chyba na pewno.
Tak wiem , mówię 'chyba', więc jest nadzieja.
A jednka nie ma .
Oj nie ma.
Więc zaczynam żyć moim życiem tak smutnym.
Jutro topie z Avril, Ancykiem i Dosią smuty an Bałtyku ;))
Tradycja musi trwać.
Później .. ?
Hajfa .
Raczej na pewno.
Wczoraj było wszytsko okej.
Ani razu nie chciało mi się płakać - dopiero wieczorem.
Zdjęcia zrobione .
I ten tekst :
' Chcesz tego czy nie on będzie w Tobie przez długi czas.
Tak samo chcesz tego czy nie będziesz tęsknić zanim.
Więc zastanów się czy warto uciekać przed tym co czujesz .. ?'
Może i on ma racje , że nie warto.
Ja mam mentlik w głowie i nie wiem.
Powinnam go słuchać, bo jest starszy,
bo przecież zawsze miał racje .
ALe ja zawsze chciałam robić tak jak...
w sumie to robiłam odwrotnie niż czułam.
Zaczęłam jeść.
ALe nadal jest mi często słabo.
Częste zawroty głowy itd.
Jednak to, że jem to nic.
Tabletki uspokajające nadal w ruchu.
Bo kiedy brakuje tchu trzeba je połknąć.
Bo jak płaczę to nie potrafię uspokoić oddechu i siebie samej.
3 dni rekolekcji.
takk.
To jest to czego mi trzeba .
Spokój i brak niektóryc obowiązków.
Które i tak przez ostatni tydzień były dość zaniedbane.
***
W piątek przytulił.
Dało mi to siłe i wiare , ale na krótko.
mogło dać na dłużej.
Ale przestałam oszukiwać samą siebie i wierzyć w to , co nierealne. ;))
Nrazie idę sie ogarnąć, bo w końcu jade na obiad rodzinny , na którym zapewne nie wytrzymam.
A teraz ... co ?
W sumie nic.
Trzeba znów zacząc topić , dopuki nie przejdzie...