Spodziewałam się tego, bo przecież jakżzeby inaczej. Weszłam i wyszłam. Tak miało być. Tylko, dlaczego to tak boli? KOlejna moja porażka. Mogłam zostać, ale to nie ma sensu. Nie chciałam tam siedzieć, bo.. Było mi smutno. Kolejna moja szansa zmarnowana. Tak, wiem, to było oczywiste od razu, ale jednak mi szkoda. Tego czasu poświęconego na esej, tego wszytskiego. A powód dla którego nie płaskałam po wyjściu był czysto praktyczny, łzy zamarzłyby mi na tym mrozie.
Nie ja sie przecież nie denerwuje, po prostu jest mi żal. Samej siebie i mojej początkowej wiary w siebie. Na szczescie mogę jeszcze spróbowac za rok.
Co za głupota była wyłazić z tamtąd z uśmiechem na twarzy, życząc ludziom powodzenia. Nie wiem czemu, ale czesto zdarza mi się tak, że uśmiecham sie w momentach kiedy najjmniej mi do śmiechu.
Tęsknię za Emi
migotliwosć światła
migu mig mig :) już mi lepiej:)
http://matiu23.wrzuta.pl/audio/499A4hgQMNB/3_doors_down_-_kryptonite