Dzisaj zastępstwo na rysunku i od czasu do czasu wchodzi nauczyciel zobaczyć co i jak..
Wchodzi Ś. przechadza się po sali, patrzy długopis na parapecie. Jakoś tam krótko usiłuje sie dowiedzieć skąd ten długopis, w końcu rzuca pytanie:
- To ten długopis, którym wstawiam oceny, i którego szukałem przez dwie godziny?
Marcin coś tam sie tłumaczy, cała klasa patrzy z usmiehem, a ja jak zawsze.
- To widać nie był pan tu przez ostatnie dwie godziny.
Po chwili podchodzi do mnie Aneta:
- To właśnie takie rzeczy mówisz Ordylowi.
Myślę sobię, że faktycznie, ale problem polega na tym, że nie zorientowałąm sie dopóki mi nie powiedziałam. A ja sie dziwiłam, ze O. ma do mnie jakieś pretensje Ja mówię, że mało mówie, a on, że "no tak, ale jak już coś powiesz to trudno zapomnieć", a teraz sobie myślę - a to oo to chodziło
Teraz tylko pytanie jak tu sie powstrzymać przed czymś takim?