Wracam do momentu uzewnętrzniania sie na fbl. Bo po prostu nie mogę brak mi cierpliwości. I znów, tak jak w gimnazjum mam wrażenie że moja matka wolałabym żebym nie istniała albo zebym umarła. No po prostu ja pierdole. I tylko siedzę i zaciskam zęby żeby nie powiedzieć tych parę słów za dużo... Np. " weź spierdalaj" A mam ogromną ochotę. I znów chce mi sie ryczeć. Przez tę hipokrytkę. Siedzę czytam książkę i notuję ( no bo to lepsze niż siedzenie i oglądanie tv) no ale przciez to musi jej wadzić, bo " w roku sykolnzm nie ucyzam si tzle co teray" yYy, uczyłam się, ale to wszystko co prezentują w szkole mnie jakoś nie kręci, więc czytam książki. A notuje, bo ostatnio mam jakieś, cholerne!, zaniki pamięci i najprostszych słów nie mogę zapamiętać a niektórę usiłuje sobie przypomnieć przez pól godziny!
Och, juz zapomniałam ponarzekać bo Ela wysłała mi piosenkę, która o dziwo mnie uspokoiła ;)
http://www.youtube.com/watch?v=M6XHoiRdxJI