To ta... no... Krzywa Wieża
Zakochana po uszy... bo...
-nawet w pociągu nawiązuję znajomości chociażby z konduktorem.
-spotykam fajnych studentów, a także już mężczyzn pracujących takich... mmm.... w garniturkach.
-wszyscy się do mnie uśmiechają, a ja do nich.
-wszyscy są mili i serdeczni, pomocni także.
-Kraków piękny jest!
-park bliziutko. cudny z resztą
-ludzie tam uprawiają sporty! taaaak, spacery, biegi, rower, to normalka i nikt nie patrzy się jak na głupa!
-pokoje w akademiku są cudne.
-dziewczyny z obsługi i panie sprzątaczki też są miłe.
-bo pan z komisji rekrutacyjnej powiedział "to witamy na studiach i do zobaczenia w październiku", a Aga się prawie popłakała ze szczęścia.
-bo znowu się zasiedziałam przed Galerią Krakowską (cholera znowu nie weszłam, a może jakieś sportowe sklepy są?!) i bym nie zdążyła na pociąg.
-bo tam wszystko jest ładne i fajne (jak to stwierdziła mama po moich relacjach).
Zakochana po uszy i na cholere mi facet?
Ogniskoooooooooo, proszę, uważajcie na mnie... ale już w domu powiedziałam, że się spiję także luz. :]