Przytaknąłem i wracaliśmy
czułem się okropnie,źle,fatalnie
stracilem nadzieje na to że cokolwiek bedzie z tej znajomosci
JA nie bylem w stanie do niej dotrzec.
Wsiedlismy do auta, tamci sie chyba nawet nie wkurzyli i ruszylismy
bylem zmeczony i Ona to widziala
- Może Cię zmienię?
-Nie - odpowiedziałem, nie chcąc okazać słabości
Ale..nalegała dalej i ja ...MUSUIAŁEM jej ulec
Jechałiśmy dalej, obserwowałem jak siedzi za kierownicą mojego wozu
Chyba przysnąłem i nagle... BUM...........
Nie wiem dokładnie co się stało ale jakis samochód wjechal na nasz pas pod prąd i Ona zjechała na bok w drzewo
Nic się nie stało nikomu, ale samochod był lekko wgnieciony.
Spojrzalem na Nią była blada i wystraszona, zaczęłą potwornie płakać.
czuła się winna wysiedliśmy i ją przytuliłem a ona pzrepraszala i płakała i potwornie się oskarżała. wróciliśmy do domu taksówką
a ja..... byłem szczęśliwy
bo to był właśnie TEN MOMENT
MOMENT w którym ona przestała być "chłodna"
MOMENT, w którym znów miałem nadzieje, że znów ją przytulę,
i że ta znajomość przetrwa.
Bo ona okazała mi uczucię - skruchę, otworzyła się,
i to był ten PRZEŁOM