yyyyy nie u mnie.. Robie cały czas ciezka prace i jest coraz gorzej.. ale trudno, bywa i tak.
Boze czego tak zly jestes, i zabierasz szczescie ludziom
Tym ktorzy przez ciezkie zycie, podrozuja i sie trudza
Tym z pod bloka zwyklym smieciom, dajesz szczescie niepojete
Ja nie moge znalezc siebie, slowa prosto z serca wziete
Nie mam uczuc, jestem zimny, i nikt do mnie nie pasuje
Zyjac tutaj sam ze soba, samotnoscia sie juz truje
Chce poznawac czym jest zycie, chce miec przyjaciol prawdziwych
Lecz wciaz dusza moja placze, chyba odejde od zywych
Nie mam uczuc, a cos plonie, w srodku, cos we mnie wiruje
Moze serce chce cos mowic, ale cos je tu blokuje
To cierpienie je blokuje, ktore krazy po mej glowie
Nigdy nie pozwole sobie, bym ja zapomnial o Tobie
Trzy osoby mnie trzymaja, jedna do placzu prowadzi
Dzieki drugiej sie usmiecham, trzeciej nigdy nie chce stracic
WYobrazam sobie ciemnosc, lecz to takie bardzo dziwne
Bo ja oczy mam otwarte, to jest prawda.. tak, to przykre
Ciemnosc Bog zapropnowal, zebym cierpial, zebym plakal
Nie ma chyba jednak serca, albo chce bym czegos szukal
Lecz tak trudne to zadanie, szukac kiedy lzy na twarzy
Zaslaniaja obraz swiata, nie pozwalaja mi marzyc
Przeszkadzaja mi oddychac, dlawie,powietrzem sie ksztusze
Czuje ze juz nie dam rady, ze juz wiecej nie wydusze
Choc tak bardzo tego pragne, przyjaciol chce miec i milosc
To nie wiem czy zasluzylem, prosic musze tu o litosc
Bylem zimny,jestem oschly, wiem, przepraszam, sie nie zmienie
Jestem trudny, Bede cichy, bede szedl za swoim cieniem
W koncu skonczy sie dlugopis, zycie skonczy juz ta powiesc
Powiesc pelna krwi,dramatu, ktora jedno miala dowiesc
Ze cierpienie w zyciu boli, boli brak w swym sercu uczuc
Kto ich nie ma, niech sie boi, Zginie sam wsrod brudnych przeczuc
Przeczuc, ze sie bylo nikim, ze sie bylo zwyklym smieciem
Po smierci one tez wroca, lecz juz tego nie poczujesz.. Bo byles tylko rupieciem.