Jestem jeszcze trochę zakłopotana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz, że chcę to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie może mnie zranić. Nareszcie przyda się na coś ten cały Internet. Trafiło na Ciebie. Czy mogę Ci o tym opowiedzieć? Bo wiesz... Smutek to taka nieoczekiwana rzecz, przychodzi niezapowiedzianie, bez pukania, bez kwiatów, bez przeprosin. Przychodzi i nawiedza w myślach, odwiedza korytarze. Zagląda do wątroby, do żołądka, następnie do mózgu, jednak najczęściej do serca. Smutek jednakże nie jest zły. To on kopie nas mocno po czterech literach i pokazuje jak nisko upadliśmy. To najdziwniejsze uczucie, które czyni mnie bezradną. Jak okno otwarte wbrew naszej woli - przy nim można tylko dygotać z zimna. Poznałam pewien rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy. Policzki stają się zimne i mokre, a na rzęsach osiada pierwszy śnieg, który jestem w stanie zniszczyć skostniałymi dłońmi. Smutek to taka dziewczynka, z falowanymi brązowymi włosami, z dolną wargą wypuklejszą od górnej, z miną bardziej bezbronną niż wewnątrz, która siada na śniegu i patrzy zdziwiona na ślady - tak, to jest smutek.
Kiss slowly, laugh insanely, live truly, and forgive quickly...
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika 164cm.