Chociaż coraz bliżej krawędzi, wciąż jedno chodzi po głowie....
Dotknij mnie jakbym był zwyczajnym człowiekiem, spójrz w moje oczy. Ciemność i odchłań w nich znajdziesz, lecz płonie tam też ogień. Jestem już gotów, na cokolwiek... nawet na śmierć. Serce pochłonęła czarna dziura, już nie mogę zawrócić sam... Pomóź mi... Ogranicz mnie, pozwól mi być najgorszym, wśród ludzi, ale już bez krwi na rękach. Chodź zrób ze mnie cierpiętnika i zrań moje uczucia. Swoją siłą, przystaw mi broń do skroni jeśli trzeba. Biorę to na własną odpowiedzialność... Pokaż mi drogę, pokaż mi drogę, pokaż mi drogę do raju, do nieba, do tego eksplodującego pięknem nieba. Zło owija się wokół jak drut kolczasty, ratuj mnie... Pokaż mi to piekielne niebo. pokaż mi to pierdolone niebo... Przyłóż broń do skroni i poślij pocisk, pełen tego pierdolonego nieba, tego piekielnego nieba... Pomóż lub uwolnij mnie... Biorę to na własną odpowiedzialność...
Come and find me... save me....