Zebrało mi się na notkę.
Przybyłem, ujrzałem... I wyjechałem. I znów byłem tu zdecydowanie zbyt długo żeby się pozbierać. To dziwne uczucie. Wiedzieć, że to co kiedyś nazywałem swoją szarą rzeczywistością teraz jest ucieczką do raju. Zauważyłem, że przywykliśmy do tego. Wszyscy. Stało się to codzienną rutyną. Kiedyś razem, teraz oddzielnie - tak jest teraz dla nas zwyczajnie. Przystosowaliście się dość dobrze, ja też. Tylko trochę niedowierzam. Mimo wszystko jednak wiemy, gdzieś tam, że możemy poczuć to co wcześniej (Nie pomijając imprez, bólu głowy i gastrofazy następnego dnia. I to w większości... xD). Nawet jeśli mamy na to ograniczony czas, umiemy i pozwalamy ponieść się chwili i ogarnąć wszystko aby było tak jak jakieś kilka miesięcy temu. A później znów wracamy do rzeczywistości. Wciąż jednak mając w łepetynach to, że za chwilę znów wsiądziemy do wehikułu czasu i wrócimy tam, gdzie było najlepiej.
Lovin' Zombie out.
Inni użytkownicy: maximuss11gorcziiiestbrbuziaczek0nemeziss89lebiega303356812uelteeramichalgonzales13knapikowa
Inni zdjęcia: schodki elmar;) virgo123Pomnik pychy bluebird11Dobranocka z łabędziem :) halinam:) milionvoicesinmysoulDzień gorącego lata bluebird111539 akcentovalove of my life saleenGrzybobranie itaaanKochammmmmm sztangel