Wpadła do łazienki, gdzie Serena właśnie wycierała włosy ręcznikiem i wyrzuciła z siebie:
-Wychodzę na jakieś pół godzinki. Jak wrócę to pójdziemy razem na śniadanie, dobrze?
-A gdzie idziesz? - chciała wiedzieć dziewczyna.
-Mhnmhnhm, do Michelle. - ciężko było to powiedzieć Cassie, ale nie chciała też kłamać.
-Po co? - humor Sereny zmienił się diametralnie.
-Sama bym chciała to wiedzieć promyczku, a jeśli nie pójdę to się nie dowiem. Obiecuję, że dam sobie radę, ta suka nic mi nie zrobi. Pół godzinki i jestem z powrotem. Okej?
Serena westchnęła jakby była zmęczona.
-Okej. - pocałowała ją. - Ale wracaj szybko.
-Oczywiście kochanie. - przyrzekła jej Cassie i wyszła z łazienki.
Serena usłyszała trzask zamykanych drzwi i została sama. Po chwili rozpoznała dźwięk dzwonka swojej komórki. Myśląc, że dzwoni do niej tata aby skontrolować stan jej samopoczucia, odebrała.
-Słucham?
-Dzień dobry.
Słysząc znajomy głos w słuchawce, zamarła.
-Josh? - wykrztusiła. - Po co dzwonisz?
-Chciałem się upewnić czy wszystko gra u ciebie, bo sądząc po tym jak uciekłaś z parku, to chyba nie bardzo.
-Em... No cóż, u mnie raczej w porządku. Mam zamiar wybrać się do miasta po jakąś sukienkę na dzisiejszy bal.
-Bal? Jaki bal?
-Z okazji Halloween. Jedna dziewczyna się uparła, żeby zorganizować imprezę w tym klimacie.
-To fajnie. A czy możecie zapraszać osoby z zewnątrz?
-No... Nie bardzo, w ogóle faceci mają zakaz wstępu do budynku.
-Ale bezsensowna reguła. Szkoda, bo chciałbym się pobawić z najzgrabniejszą kobietą z całego tego zakonu. - Serena nie widziała jego twarzy, ale wyobraziła sobie jak się śmieje.
-Dzięki. - wymamrotała speszona, czując jak się czerwieni.
-Nie ma za co. Ale wiesz co?
-Nie wiem nic. Co? - spytała głupio.
-A może będę mógł ci potowarzyszyć w zakupach? Jako facet będę oceniał obiektywnie twój wygląd. Uwierz, znam się na tym.
Serena zastanowiła się przez chwilę. Do tej pory maratony zakupowe odbywała z tatą albo Cassie. Dziwnie by się czuła, pokazując się w takich ciuchach, jak sukienki, facetowi pokroju Josha. Pod wpływem impulsu się zgodziła.
-Dobra, tylko zjem jakieś śniadanie i się uszykuję. Powiedzmy, że będę gotowa za jakąś godzinę. Pasuje ci?
-Mi zawsze pasuje. - zaśmiał się do telefonu. - To pa!
-Pa. - odpowiedziała i rzuciła telefon na łóżko. Czuła się nieprawdopodobnie szczęśliwa.
Inni użytkownicy: jozeflionikolajuan07x1julkapdezeta1paak94misza5elegancko99hornyoldman323qwe111
Inni zdjęcia: ;) virgo123:) nacka89cwaBella patki91gd 1514 akcentova*** itaaanJa nacka89cwaJa nacka89cwaAksamitki i bielinek :) halinamzadaszony mostek elmarPogromca Faraonów bluebird11