25 tydzień :)
Jakość telefoniczna. Błonia nadwiślańskie (wtedy jeszcze nie zalane) i bez od Łukasza :)
Od czterech dni jestem przeziębiona. A w moim stanie zostają tylko babcine sposoby ... Na szczęście już czuję się odrobinę lepiej.
Dziś rajd rowerowy ;] Błonia zalane już prawie doszczętnie. W nocy powinna przyjść fala kulminacyjna, zobaczymy jak daleko dojdzie woda ... Trochę przeraził mnie widok wielkiej góry piasku ładowanej do worków ...
Kolejna kłótnia, kolejne łzy i wyrzuty ... Dzięki temu zrozumiałam, że dziecko jest dla mnie ważniejsze niż On i nawet niż ja sama. Próba kompromisu za wszelką cenę, dla dobra maluszka. Rezygnacja z własnych potrzeb (a może tylko ich zmniejszenie?), byle w końcu było dobrze. I musi być. O ile oboje będziemy się starać. Bo sama nie dam rady. I nie chcę więcej czuć się winna za swoje nieopanowane hormony ...
Mimo wszystko jakoś pozytywnie nastawiona. Bo w końcu musi być dobrze, prawda?
A moje maleństwo dziś kopało jak szalone jak podziwiałam konie! Czyli jednak po mamusi! :) Może będziemy kiedyś razem jeździć ... ? :)