Jesteśmy po ostatniej (!) wizycie u lekarza. Główka jest nisko, ale nikt nie wie, kiedy zacznie się poród. Mamy sobie cierpliwie czekać :)
We wtorek mamy zrobić kolejne ktg. A jeśli nic nie zacznie się dziać, to po 41. tygodniu mamy zgłosić się do szpitala.
Mąż zaczyna jutro urlop, więc mam nadzieję, że Córeczka szybko postanowi wyjść, żeby nacieszyć się Tatusiem w czasie jego wolnego, bo potem to będzie go widywać tylko późnym wieczorem i w nocy...
A mi dzisiaj jest wyjątkowo ciężko. Ta pogoda źle na mnie wpływa. Jest mi duszno, źle mi się oddycha i czuję, że cała opuchłam. Czekam na burzę i przyjemniejsze powietrze :)
A jak u Was? Coś się zaczęło? :)