Taki buldogowaty amstafo, który przyjechał do nas w sobotę. Wraz siódemką innych piesiów - wszystkie do adopcji!
Amstafo jest świetny :) Bardzo przyjazny, raczej młody, i silny ;).
Reszta to raczej takie wypierdki, ale tez ujdą ;).
Weekend w Stacyjce jakos zleciał. Cudaśka zrobiła się wredna. Noga jej dokucza.
Podczas pryskania antybiotykiem czy co to tam było to zaczynała kopać.
Wojtkowi wysadziła kopa ^^. Nawet jak jej smarowałam grzbiet czymś tam to straszyła.
Biedactwo. Mam nadzieję, że wróci do normy i znowu będzie misia.
Z robotą daliśmy sobię radę ^^. Oczywiście nie obeszło się bez jakieś zjebki :D
Nie ma to jak porysowana wanna ;). Hah. Ale Oli się oberwało ;).
Ostatnią noc z Olą miałyśmy chyba najgorszą, o mało nie zamarzłyśmy ;).
Porażka, no ale dałyśmy radę. My byśmy nie dały ? :D
Rano Krzysiek nam zrobił niespodziankę. wychodzimy na dwór z wodą a tu on :D hah.
I dobrze, przynajmniej nam pomógł :);*
Był Bartek żeby poszczepic nowe psy. Potem już tylko nakarmiłam z Krzysiem nasze dziecko :D i do domku
PS. dziecko to "psia dzizia", którą ktoś wywalił do rowu ;<
Okey kończę, bo się rozpisałam jak nigdy :O:O
buziole ;* ;*
<33
A jutro życzę wam szczęśliwych, komercyjnych i sztucznych walentynek :D Yeah ;*