Dziadek, jakich kiedyś się języków uczyłeś?
Ja? Rosyjskiego.
Tak? A pamiętasz coś do dzisiaj?
Nie, praktycznie nie chce pamiętać. To był język obowiązkowy, ale ja rosyjskiego się nie uczyłem, bo go nie lubiłem. Wolę mówić po polsku.
No tak, ale nie lepiej mówić w dwóch językach?
Nie, ja mogę mówić w dziesięciu językach, ale nie w rosyjskim.. i niemieckim. Kiedyś za to, że mówiło się po polsku to w mordę prano. Jak podczas okupacji było się w sklepie dostać coś za kartki, to jak nie powiedziałeś po niemiecku rzeczy, której chcesz, potem oczywiście ładnie przytakując, to po mordzie prali, wyrzucali na ulice i kazali wrócić, jak się po niemiecku nauczysz mówić.
O przygodach mojego dziadka to można przepiękną książkę napisać. Jak mi kiedyś opowiadał jak wyglądało normalne życie to aż czasami 'akcja' zapiera dech w piersiach. Tym bardziej, że to zdarzyło się NAPRAWDĘ. Pominę już komiczne momenty, gdy mój dziadek jako 7 letni chłopak wyjebał z buta w piszczel Niemcowi, którego potem jeszcze pobił Wójt (polski Niemiec). I nie wiem czy się cieszyć, czy żałować, że mnie takie historie w życiu nie spotykają. Bo o czym będę opowiadał jak dorosnę? Jak poznałem babcię na naszej-klasie? Jak zostałem mistrzem warcabów na kurniku.pl? Kiedyś takie stronki na pewno znikną. Po moich statach pozostanie jedno wielkie zero, a ja sam będę się nudził. Także tworzę na nowo popierdoloną filozofię wg mnie (jak to na humanistę przystało), że trzeba w życiu na pierwszym miejscu stawiać rzeczywistość, brnąć ciągle do przodu ze swoim umysłem i nie pierdolić o jakiś rzeczach, których jutro już nie ma. Żałuję szczerze, że mimo wszystko w tej rzeczywistości nie zawsze można komuś powiedzieć tego, co naprawdę się myśli. Dlaczego? Po prostu, nie można- siły wyższe. Mam nadzieje, że do KOGOŚ wszelkie znaczki i litereczki przemówia. Więcej podpowiedzi dać nie można.