Środa. To już pięć tygodni. W sobotę minął miesiąc. Przyzwyczaiłam się w tym czasie do bezwzględnej zimnej samotności, ale na pewno nie do jego braku. Zasypiam przy lampce nocnej z poczuciem beznadziejnej pustki. Ale... Nie jestem gotowa. Nie umiem jeszcze nie porównywać.
Solo zawsze będę mówił to, co czuję, nie co ludzie wolą. Nawet nad tym się nie zastanawiam, bo to głupie, skoro wokół same diabły, każdy chciałby zabrać duszę moją.