Każdego dnia utwierdzam się w fakcie, że ludzie, jako osobnicy jakiejkolwiek płci są mi niepotrzebni.
I najlepszy jest dystans.
O tak.
Budzisz się z myślą, że coś straciłeś, coś Cie ominęło, kogoś Ci brakuje. Tych których pokochałeś znikneli.
Masz żal do wszystkich naokoło. Tylko nie do siebie.
Powiem Ci co się stało. Cholerny/a egoista/stka. Mówi Ci to coś?
Naprawdę wielką radochę sprawiają mi problemy czyjeś z czyimiś 'psiapsiołami', może czas dorosnąc? Zacząć liczyć na siebie?
Nie sądzisz?
Z czasem gdy zabieram się za rzeczy, na które wcześniej bym nie spojrzała,
a kręceniem nosa stworzyła tą zacną planetę Ziemię, czuję się lepiej. Wewnętrznie.
Czyżby nadszedł czas zmian?
Może kwestia dostrzegania "lepszości"?
Sprawy, które wcześniej wpływały znacznie na moje życie, teraz stają się obojętne.
I nie obchodzą mnie ani troche.
Zaczyna mnie to coraz bardziej interesować.
I śmieszyć.
NA-PRAW-DĘ!