Kobieta ma ciężką rolę. Wiecznie musi walczyć ze wspomnieniami mężczyzny. Starać się być lepsza od takiej A., M. czy innej byłej, nawet tej małej miłostki z przedszkola.
Tzw. ex-wspomnienia musi wyrwać z jego pamięci, zgnieść, potargać i wyrzucić do kosza - najlepiej w innym mieście - coby ów mężczyznę nie kusiły.
To nie jest tak, że kobiety są chorobliwie zazdrosne, tylko ten cholerny honor, nie pozwala im na dzielenie się facetem. I nie chodzi tu konkretnie o miłość - uczucie. Chyba, że kogoś fascynują nocne igraszki w wielo-kącikach. Wtedy nie ma problemu.
Schody zaczynają się gdy mimo ingerencji kobiet Ci uparci faceci spotykają ów A czy inne M na swojej drodze. Przypadkowo lub też nie. Oczywiscie, my jako wieczne prowokatorki wymyślamy sobie historie, dokładamy początki, zakończenia - i wychodzi dramatyczna telenowela gdzie rzecz jasna skrzywdzone jesteśmy My, nie żadna A czy M. tylko właśnie My. Co okazuje się kompletną bzdurą...
Biedny facet stara się dniami, nocami by nas uszczęśliwić, zapewnia o miłości, kupuje zaręczonowy pierścionek, przedstawia rodzinie ( co wbrew pozorom nie jest dla niego łatwe!), odkłada oszczędności żeby kupić wspólne mieszkanie, wszystko dla nas - a my "wdzięczne" knujemy w myślach, mordujemy ich po miliard razy - w strachu przed utratą honoru i może po części przez zazdrość...
A gdy nadchodzi happy end bez skrupułów widząc śliczny pierścionek z białego złota odpowiadamy "- Tak kochanie!"
"Być kobietą, być kobietą - oszukiwać, dręczyć, zdradzać
nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać.
Mieć z pół kilo biżuterii, kapelusze takie duże
i od stałych wielbicieli wciąż dostawać listy, róże."
(Alicja Majewska - Być kobietą)