minęły nam fantastyczne, wspólne wakacje. Naprawdę mnóstwo czasu spędziłam z Amatorem zamiast w internecie (:P). Myślę, że spędzony wspólnie czas pozwolił nam trochę się wzajemnie zrozumieć i uszanować, nasza znajomość weszła na nowe tory.
nie dokońca jeszcze oswoiłam się z myślą, że Amator jest jedyny, że Andorii już nie ma... Ale ciągle z tym walczę i ciągle staram się przestać myśleć w ten sposób. Mam świetnego konia i cudownego przyjaciela. Doskonale się czuję w jego towarzystwie i z coraz większym zapałem staram się z nim pracować, widząc przy tym niesamowite efekty. Tego nam brakowało przez ostatnie 7 lat. Szczerości.
teraz czekają go znów kolejne miesiące wakacji i roztrenowania, ale w ogóle się tym nie przejmuję. Nie ścigamy się, do nikąd się nie spieszymy, nie musimy biec. Jedyne, co mi w tym wszystkim przeszkadza to to, że widzieliśmy się w środę rano na pięknym jesiennym spacerku, a ja dziś już bardzo mocno tęsknię. On pewnie za mocno się nad tym nie zastanawia chodząc po dworze ze swoją najnowszą miłością Skusym, ale to akurat dla mnie pocieszające.
gruby grubas na zdjęciu z sierpnia, odwiedziny Cioci Ewy.
kocham Cię Panie Koniu bardzo, bardzo mocno.