Fotki telefonowe, co widać, innych nie posiadam wcale.
Rzecz niebywała, w końcu mam dostęp do internetu (chociaż dalej czuję się ograniczana przez sprzęt z racji problemów stwarzanych nieustannie przez mój komputer), co oznacza, że wróciłam do Łodzi. A właściwie jeszcze nie zupełnie, na razie spędziłam jedną noc w swoim mieszkaniu, dzisiaj wracam do Bełchatowa, żeby jutro ruszyć do Częstochowy na mecz Skry. Ale od niedzieli będę już tutaj, bo niestety, musiało się to stać, w poniedziałek zaczynam zajęcia. Na drugim stopniu studiów, z resztą.
Nie wiem, kiedy zabiorę Amatora, chciałam go przewieźć w tę niedzielę, ale mam problem ze zorganizowaniem transportu. A właściwie kierowca transportu ma problem ze znalezieniem czasu na taką eskapadę. Mam nadzieję, że uda mi się go przywieźć do Las Pegaz jak najszybciej, tym bardziej, że naprawdę dobrze nam się teraz pracuje, Młodziak jest naprawdę super. I chociaż nie jeździmy jakoś superintensywnie, to próbujemy wszystkiego po troszku z coraz lepszymi efektami :). Jestem naprawdę zadowolona, a Amator jest grubaskiem... ;)