Dzień ładny, Pani na zdjęciu obok mnie też ładna i ja ładna.
Świat powoli się zieleni na śmierć.
Dzisiaj stwierdziłam, że dnia kobiet w szkole spędzać jako tako nie będę, więc posiedziałam do godziny dziewiątej w domu, bawiąc się w świeżo zainstalowane Assasin's Creed. Oczywiście, muszę pokonać pierwszy etap treningu polegający na przesuwaniu ludzi w taki sposób, by nie upuścili z rąk dzbanów.
Potem poszłam do galerii krakowskiej kupić jedną rzecz i kartkę dla Yuurii.
Spotkałyśmy się pod fontanną. Jak zawsze zresztą.
Poszłyśmy najpierw na rynek.
Porobiłyśmy sobie kilka fotek. Także i tą.
Dostałyśmy po lizaku. Były też kwiaty.
Na rynku chciałyśmy jeszcze powalczyć na zabawkowe miecze, ale się nie udało.
Potem udałyśmy się na Wawel, by zaraz z niego wrócić.
Co tam się nie działo pomimo ludzi wokół.
Tak oto poniekąd na Wawelu, a poniekąd w toalecie należącej do KFC Staruszek stała się ze mną jednością, a stolica Chin należy od teraz do mnie.
Wcześniej w tym samym kiblu, pomagałam rajstopy zakładać Julii.
Jadłyśmy jeszcze frytki, popijając mirindą.
Było super. :3
A jutro jadę po okulary, bo już mam je odebrać z zakładu.
Są także super.
Niedługo też MagnifiCon. Planuję się na nim pojawić.
Ale jeszcze bliżej jest sobota, w którą zapraszam kogoś do knajpki. Coś pięknego.