Ależ fajne to zdjęcie!
Mam nadzieję, że wpis też.
Fragment tego, co napisałem dzisiaj na lekcji.
***
Siedzę sobie tak na tej matmie. Oj, przepraszam, matematyce.
I zastanawiam się: pisać, czy spać. Wewnątrz mnie toczy się walka
zmęczenia z ambicją, olewactwa z nadmyśleniem. Czym jest ta ostatnia rzecz ?
Nadmiarem myśli, ot co. Chociaż powinienem napisać: spraw.
Więc jeśli jest coś takiego, jak przejedzenie, albo przedawkowanie,
czyli ogólnie przesada, to właśnie powstało coś takiego, jak przesprawienie.
Może wyolbrzymiam realia życia, ale na pewno nie stan mojego umysłu.
A więc, dużo w głowie, lecz oczywiście nie tego co trzeba.
Bo czy ja kiedykolwiek coś wiedziałem ? Coś, co trzeba było wiedzieć ?
Czy ja myślę o czymś, o czym myślą inni ? Możliwe. Lecz sądzę, że nie w ten sam sposób.
Dobra, nie o tym miałem pisać. ...A o czym ? Piszę dla samego pisania i nie powiecie mi,
że nie da się tego pisania, tej pisaniny, czytać.
No to trochę faktów. Obecnie jestem, lub jesteśmy,
na półmetku trzygodzinnego maratonu matematycznego.
Uczniowie kochanej klasy I C na pierwszej lekcji królowej nauk
spali w ilości do tej pory niespotykanej. Głos drogiej profesor Ślusarczyk
mówiący o tangensach i innych nonsensach zadziałał na nas porównywalnie
do chloroformu. Ci, którzy nie poddali się usypiającym właściwościom trygonometrii,
umilali sobie czas iPhonami. Sądzę, że i oni w końcu zaczeliby chrapać,
a klasa zamieniłaby się w sypialnię, gdyby nie zmiana miejsca spania.
Poszliśmy piętro wyżej, gdzie, co już dla naszej klasy typowe, głosy, co do tego,
czy szklanka z wodą (w przypadku pana Żelaznego z wódką) jest już w 1/3 pusta,
czy jeszcze 2/3 pełna, były podzielone. Drugą tercję walki z własnym znużeniem
zaczęliśmy od nauczenia tego od wódki, jak wiązać krawat. Następnie latająca
w klasie osa wywołała emocje porównywalne do lecącego Felixa Baumgartnera.
O ile jednak chcieliśmy, żeby Felix przeżył, o tyle nasze odczucia wobec natrętnego
żądlera (zwierze, które gryzie, to gryzoń, więc zwierze, które żądli, to...) były zgoła inne.
I właśnie docieramy do teraźniejszości,
o której nie można powiedzieć nic więcej,
prócz tego, że jest nudna.
Co się teraz wydarzy ?
Teraz chyba zmęczenie wygra z ambicją Pjotrka.
Dobranoc.