I jak sobie pomyślę, że poznałam go, kiedy mieliśmy 8 lat, a teraz oboje mamy już 18...
Ech.
Siedziałam na łóżku i niewidzącym wzrokiem patrzyłam na szafkę. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
- Powinnaś się ruszyć - zauważyła mimochodem, wertując zżółknięte kartki "Zbrodni i kary".
Pokiwałam niemrawo głową. Dobrze o tym wiedziałam, ale jakoś nie mogłam zmusić mięśni do pracy. Bo nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
A gdzieś się zmyła, zauważyłam nagle. Z siedziała na fotelu i wpatrywała się uważnie w moją skamieniałą twarz. Bo nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
- Jesteś taka naiwna - stwierdziła w końcu, odkładając delikatnie książkę na biurko. - Zapomniałaś, że ludzie nigdy nie zachowują się tak, jak to sobie wykreowałaś w wyobraźni? Świat byłby zbyt idealny, gdyby wszystko działo się po twojej myśli.
Westchnęłam i niechętnie przeniosłam na nią wzrok. Blond włosy spięte w kok, czerwona szminka barwiąca usta, przeszywające, intrygujące spojrzenie, zawsze elegancka i wytworna.
- Masz rację - przyznałam z ociąganiem. Nie lubię, kiedy w takich sytuacjach ma rację. - Ale ja nie...
- Wiem, wiem - ucięła. - Przecież ja wszystko wiem.
Jednak pojadę. Biedny Młody. W takich chwilach budzi się we mnie instynkt macierzyński.